Sklepik z marzeniami Stephen King

"Sklepik z marzeniami" to kolejna w dorobku Kinga opowieść o miasteczku Castle Rock, w którym rozgrywały się np. Martwa Strefa, Cujo, Ciało, To czy Mroczna połowa. Tym razem zło powraca w postaci starca Lelanda oferującego mieszkańcom spełnienie ich marzeń. Cena wydaje się nie wielka, zwykły psikus wyrządzony innemu mieszkańcowi. Coś zdawałoby się niewinnego, co w rzeczywistości rozpoczyna istną reakcję łańcuchową samoistnego wyniszczania się obywateli Castle Rock. Sprawę bada szeryf Alan Pangborn (postać znana stałym czytelnikom książek Króla, ale czy oprze się on urokowi Lelanda, skoro pragnie poznać okoliczności śmierci swej rodziny, których w żaden racjonalny sposób wyjaśnić się nie da?


Fabuła oczywiście brzmi jak typowy King i typowa jest tu ilość stron (672). Król jak zawsze bawi się tu znanymi z innych swych dzieł motywami (co jednak nie przeszkadza w odbiorze "Sklepiku..." osobom innych prac autora nieznającym), charakterami bohaterów (a tych jest naprawdę masa) i popkulturą. Wszystko to opisuje lekkim, wciągającym stylem, który angażuje czytelnika od pierwszych stron, ale... Właśnie. Czegoś przesz całą powieść jakby brakuje. Czegoś ulotnego i trudnego do określenia. A potem następuje finał, który niestety psuje w znacznym stopniu całość. Finał przesadzony, nieprzekonujący i pomimo starań autora niemal pozbawiony emocji, choć plastyczny w formie opisów i w tej akurat warstwie ciekawy.


Fanom Kinga polecać nie muszę, co do reszty mogę powiedzieć tylko tyle: jeśli chcecie się rozerwać, poświęcić kilka wieczorów na niezobowiązującą lekturę, i nie boicie się schematycznych czasem rozwiązań, będziecie bawić się całkiem nieźle.

Komentarze