Trzeci najazd Marsjan - Marek Oramus


NIKT JUŻ TAK NIE PISZE JAK ORAMUS


Oramus to jeden z najważniejszych w naszym kraju pisarzy SF, właściwie jeden z filarów tego gatunku w Polsce. Twórca kultowy, obecny na rynku wydawniczym od prawie 45 lat. „Trzeci najazd Marsjan” to wprawdzie dopiero szósta powieść na jego koncie, ale pokazująca, że po książki autora warto sięgnąć.


Nikt się nie spodziewał, że tak to będzie wyglądało. Jest rok 2032 i Marsjanie przybywają na naszą planetę balonami. Ich wizycie towarzyszą zakłócenia fal radiowych, ale to jedyna niedogodność z ich strony. Olbrzymie kuliste balony przemierzają niebo cicho i spokojnie, nawet na ataki sił powietrznych nie odpowiadają agresją. Co się kryje za ich pojawieniem zdumiewa ludzi nie mniej niż sam najazd. Marsjanie nic od nas nie chcą, wręcz przeciwnie. oferują nam spełnienie marzeń, bezpłatne konsumpcyjne rozpasanie. Każdy może złożyć zamówienie i otrzymać to, czego zapragnie. Cena? Żadna, trzeba tylko do specjalnego lampionu, który pomknie z zamówieniem do balonów, włożyć albo krople krwi albo fragment paznokcia…

Pomiędzy ludźmi szybko rodzą się podziały na zwolenników całej sytuacji a wrogów lampionów. Co zwycięży? I do czego doprowadzi najazd?


Nic tak nie komentuje naszych lęków socjologiczno-, popkulturowo – politycznych, jak fantastyka, a w szczególności SF. I nikt nie pisze już tak jak Oramus, którego niesamowicie oldschoolowy styl po prostu urzeka. Co jednak równie ważne, jego SF to nie modne ostatnio eksplorowanie obcych światów, terraformowanie i dławiący niemal pseudo techniczny żargon, a fantastyka bardzo przyziemna. Rok 2032 przynosi kilka zmian terytorialnych czy politycznych, ale nie w mentalności społeczeństw ani w technice. Ludzie nadal prowadzą czarne interesy, handel żywym towarem, nadal zajmują się gangsterką, nadal interakcje pomiędzy nimi są takie, jakie widzimy dziś. Nadal jeżdżą zwykłymi samochodami, oglądają kablówkę, płacą za Internet… Najazd Marsjan nie zmienia wiele. Właściwie tylko ceny paliwa lecą w górę, a z tv znikają mądre gadające głowy, nie posiadając rozwiązania dla całej sytuacji. Szczególnie rozbroiła mnie scena, w której bohaterowie nie wsiadają po alkoholu za kółko bo „kosmici kosmitami, a policja nadal łapie po dawnemu”. I to właśnie największa siła powieści Oramusa, społeczno-polityczna prawda i realizm. Bliskość i swojskość jakiej próżno szukać gdzie indziej, połączona z satyrą na konsumpcjonizm, utopie i dystopie.


Nie brak tu także nawiązań do wielkich poprzedników marsjańskich najazdów, od Wellsa po Strugackich, ale Oramus sam staje się ich godnym kontynuatorem, oferując to, co wyparła z fantastyki moda. Jest w tym pewna ponadczasowość i uniwersalność, jest też ciężkie SF, a nade wszystko refleksja. Kto więc ceni niebanalną rozrywkę, „Trzeci najazd Marsjan” przeczytać powinien – na pewno się nie rozczaruje.

Komentarze