PRZYJAZNY OGIEŃ
Pamiętacie jak kiedyś wprowadzono do Spider-Mana (oczywiście żeby sprzedać zabawki) Spider-samochód? Jaka była to żenada? Tandeta? Głupota? Jedynie Mark Millar coś z tego wycisnął w „Staruszku Loganie”. I tylko on. Slott przywraca ten pojazd, ba, powiela go w różnych innych formach, ale skutek jest żenujący.
Jeden z członków Zodiacu, Scorpio, zbiera ludzi do ataku. Tymczasem Peter po przejęciu Baxter Building pod siedzibę Parker Industries musi zmierzyć się z Johnnym Stormem, który na wieść o tym wpada w szał…
Kiepski pomysł, wtórność, beznadziejni bohaterowie i zwykła nuda. Wrogowie śmieszą, zmiany jak choćby zmiana nazwiska Harry’ego żenują, nic nie zaskakuje, nic nie ciekawi. Czasem jest odrobinę lepiej, ale nawet nie jest to poziom przeciętny. I tym razem finał nawet niewiele zmienia, bo rzekome wielkie zaskoczenie przywitałem z ziewnięciem politowania.
Komentarze
Prześlij komentarz