POCZĄTEK
KOŃCA
Jeden z rozdziałów dziewiątego tomu
„Deadman Wonderland” w wolnym przekładzie nosi tytuł „Początek końca”, i tak
się składa, że całość można by śmiało uznać za wielki finał. Tylko nieliczne
rzeczy pozostają tutaj nierozwiązane, natomiast główne wydarzenia osiągają swój
finał, a na wszystkie ważne pytania padają odpowiedzi. A to w pełnym akcji
tomie, który czyta się dosłownie jednym tchem.
Starcie z najpotężniejszymi
Ninbenami dobiegło końca. Wygrali je oczywiście Deadmani, którzy przybyli z
pomocą Gancie, jednak to jeszcze nie koniec. Gdy rewolucja Makiny obejmuje
Deadman Wonderland, a ona sama szykuje się do zniszczenia Bloku G, Tamaki stara
się obrócić całą akcję na swoją korzyść.
Tymczasem Wretched Egg budzi się i
ma jeden cel: zabicie Ganty. Azami nie jest w stanie go powstrzymać, nie
potrafi też zrobić tego żaden z Ninbenów. Jednocześnie ujawnia się Sakigami i zaczyna
swoje działania przeciwko Tamakiemu. Gdy na dachu jednego z budynków dochodzi
do ostatecznego zdawałoby się starcia, które wyjaśnia zarówno genezę trzęsienia
ziemi, jakie zniszczyło Tokio, Ganta staje wreszcie oko w oko z Wretched Egg,
który zamordował jego przyjaciół i sprawił, że chłopak został skazany na karę
śmierci. Czy ma z nim jakiekolwiek szanse? To tylko jedno z wielu pytań, jakie
wszyscy sobie zadają, a najistotniejsze z nich wydaje się jedno – co będzie,
kiedy nastolatek dowie się, kto kryje się pod maską Czerwonego…
Chociaż ten tom, jak już pisałem na
wstępie, mógłby być tomem finałowym, pozostawiłby po sobie wielki niedosyt.
Wciąż bowiem wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi, a ja mam nadzieję, że
wszystkie wątpliwości zostaną w końcu rozwiane. Muszę jednak przyznać, że już
dawno przewidziałem taki obrót sprawy i wyjaśnienie wszystkiego, ale to była
dość oczywista rzecz. Czy więc autor zechce nas czymś zaskoczyć? Mam nadzieję,
choć i w tym wypadku widzę dość jasny kierunek, jakim mógłby podążyć. Czas
pokaże.
Tak czy inaczej zabawa z
"Deadman Wonderland" jest znakomita. Akcja tego tomu jest
zdecydowanie szybsza, niż poprzedniego, czyta się go jednym tchem, a całość nie
zawodzi na żadnym polu. Jest dużo walk, dużo krwawych i brutalnych scen, ginie
całkiem spora liczba bohaterów, a na jaw wychodzą kolejne interesujące fakty.
Czyta się to z ciekawością i przyjemnością - i tak samo ogląda, bo szata
graficzna tradycyjnie jest znakomita i dobrze oddaje zarówno lżejsze, jak i te
najbardziej mroczne aspekty serii.
Jeśli lubicie mangi typu
"Dragon Ball", ale szukacie czegoś cięższego, brutalniejszego i
przeznaczonego dla bardziej dorosłych odbiorców, "Deadman Wonderland"
to seria dla Was. Absolutnie warto ją poznać. Ja bawię się znakomicie i wciąż
mam tylko ochotę na więcej.
Dziękuję wydawnictwu Waneko za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz