Kto zje zielone jajka sadzone? - Dr. Seuss

NIE OCENIAJ PO POZORACH


Kolejna z książeczek Dr. Seussa na naszym rynku to dzieło stworzone w wyniku zakładu, jaki autor zawarł ze swoim wydawcą. Jedną ze swoich wcześniejszych prac, "Kota Prota", zbudował na 236 podstawowych słowach, w tym przypadku natomiast zdecydował się na karkołomny wyczyn, by zamknąć się w ramach ledwie 50 wyrazów. Nie obawiajcie się jednak, takim legendom literackim nie potrzeba więcej, by stworzyć coś niesamowitego i niniejsza książeczka jest tego doskonałym dowodem.


Poznajcie dwa koty - Tomka Przytomka i jego kolegę. Tomek, jak się można domyślić, nie lubi swojego przydomku, ale nie to jest sednem całej opowieści. Otóż pewnego dnia chce on poczęstować swojego towarzysza szynką i jajkami. Z tym, że nie są to produkty zwyczajne, a zielone. Kto to widział, by miały taki kolor? Kolega za wszelką cenę wzbrania się przed ich spróbowaniem, chociaż Tomek stara się przekonać go do tego z całych sił. Pytanie tylko czy zielona szynka i zielone jajka mogą mieć cokolwiek dobrego do zaoferowania?


Być może porównywanie klasyki przeznaczonej dla dzieci z wulgarną satyrą jednego ze współczesnych enfant terrible wydaje się dziwne, jednak kiedy czytałem „Kto zje zielone jajka sadzone?” nie potrafiłem wyzbyć się skojarzeń z „Jak Małpa wzięła ślub, kupiła dom i znalazła szczęście w Orlando” Chucka Palahniuka. W tym opowiadaniu bowiem Małpa stara się za wszelką cenę sprzedać koszmarnie śmierdzący ser. Ser, którego nikt nie chce także próbować – włącznie z nią samą. Wszystko dlatego, że nikt nie potrafił wznieść się ponad własne uprzedzenia i przekonać się, co ten może zaoferować. Nie inaczej jest tutaj – Palahniuk zapewne więc inspirował się niniejszym utworem  - wnioski są więc być może oczywiste, ale zabawa płynąca z lektury „Zielonych jajek sadzonych” jest jak zwykle znakomita.


To oczywiście prosta książeczka dla najmłodszych czytelników, ale także starsi (i ci całkiem starzy) czytelnicy będą bawić się znakomicie, jeśli po nią sięgną. Zachwycająco napisana, wierszem dynamicznym i wciągającym, jak mało który i pięknie zilustrowana przez autora, oferuje mnóstwo absurdalnego humoru i niepowtarzalny klimat świata. Ale mnie można też zapomnieć o przekładzie Stanisława Barańczaka. Nasz polski poeta, co wspominałem już przy okazji omawiania poprzednich książeczek Dr. Seussa, bardziej zinterpretował całość na swój sposób, niż przełożył tekst pierwowzoru, ale zrobił to absolutnie rewelacyjnie. Często robiąc to lepiej nawet, niż sam pisarz, a to wielki wyczyn.


Dodajcie do tego znakomite wydanie w twardej oprawie i otrzymacie kolejną wartościową książeczkę wartą polecenia każdemu młodemu czytelnikowi. Książeczkę, która, jak wiele innych dzieł Dr. Seussa znajdowała się na różnych listach najlepszych utworów dla dzieci, a także zainspirowała znanego rapera will.i.ama do przybrania takiego, a nie innego pseudonimu (w oryginale Tomek Przytomek nazywa się bowiem Sam-I-am). Ja ze swej strony polecam gorąco i czekam na kolejne publikacje z tej serii.

Komentarze