Muminek i Pieśń Oceanu

MORSKA PRZYGODA Z MUMINKAMI


„Muminki” to jeden z najważniejszych tytułów mojego dzieciństwa – i nie tylko. Tytuł, do którego (czy to w formie książkowej, czy też animowanej) wciąż chętnie wracam, mimo iż dawno powinienem był wyrosnąć z takich rzeczy. Ale czy rzeczywiście powinienem? Klasyka taka, jak historie o białych, pulchnych trollach, jest nie tylko ponadczasowa, ale i znajduje się ponad wszelkimi wiekowymi podziałami. Niniejsza książeczka jest co prawda przeznaczona głównie dla najmłodszych, jednak i w starszych, którzy zasiądą do wspólnej lektury ze swoimi pociechami, trąci niejedną sentymentalną strunę.


Co tym razem czeka na Muminka i jego przyjaciół? Jak wiadomo nasi bohaterowie uwielbiają przygody, a ten dzień jest idealny na jedną z nich. Dlatego też nasz sympatyczny troll, z pomocą Włóczykija i w towarzystwie panny Migotki postanawia wybrać się na wsypę Hatifnatów by znaleźć znajdującą się tam muszlę. Po co mu ten osobliwy skarb? Według legend tylko ten, kto ją znajdzie, usłyszy pieśń oceanu, a Muminek chce ją usłyszeć. Niestety przygoda zmienia się w niebezpieczną misję, kiedy okazuje się, że nadciąga burza. Czy bohaterom uda się bezpiecznie wrócić do domu i czy mają szansę usłyszeć pieśń?


Jako dziecko, jak każdy kilkulatek, uwielbiałem nieistniejące już „Wieczorynki”. Co bym nie robił, gdzie bym akurat nie był, po prostu nie wyobrażałem sobie bym mógł przegapić kolejny odcinek tych emitowanych o godzinie 19 animacji. A już w szczególności moich ukochanych „Muminków” a także „Smerfów” czy „Gumisiów”. I praktycznie nie przegapiłem żadnego z ich epizodów, choć to już zupełnie inna bajka.


Wspominam o tym, bo miłość do „Muminków” (a także „Smerfów”, których komiksowymi przygodami wciąż się zaczytuję) przetrwała we mnie po dziś dzień. Jako dziecko czytałem komiksy o nich, po książki sięgnąłem już będąc dorosłym (tak się właśnie złożyło), ale z miejsca zachwyciłem się tymi lekturami, a dawne uczucia ożyły. Jak więc mógłbym nie skorzystać z okazji zrecenzowania niniejszej książeczki?


I co mogę o niej powiedzieć? Przede wszystkim, że to lekka, prosta, ale urocza lektura. Cienka, to prawda, ale dla dzieci wystarczająca. Bogato zilustrowana nie jest co prawda tak dobra, jak dzieła Tove Jansson, na której tekstach oparto tę serię wydawniczą, jednak jest to sympatyczna i pełna ciepła książeczka dla najmłodszych. Dobre wprowadzenie w świat „Muminków”, tak bardzo odarty z dawnego uroku przez współczesne, nijakie animacje. Dzieci będą bardzo zadowolone.


A ja dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Komentarze