SEKTA
Chociaż od pewnego czasu wydaje
się, że „Dimension W” zbliża się do końca, trzynasty tom wyraźnie pokazuje, że
seria wciąż nie powiedziała ostatniego słowa. Wręcz przeciwnie, fabuła znów
zbacza w inne gatunkowe rejony, a przy okazji nabiera szybkiego tempa. Co
więcej ta część, choć zamyka otwarty w niej wątek, kończy się w taki sposób, że
miłośnicy nie będą się mogli doczekać ciągu dalszego.
Kyouma, Mira i Ela, podążając
tropem Syndykatu i jednej z ofiar, trafiają do Indii, gdzie wpadają w zasadzkę
niejakiego Hansa. Kiedy wróg okazuje się w rzeczywistości policjantem, który
też prowadzi śledztwo w sprawie zabójstwa Chandlera, cała czwórka łączy siły. Ślad
wiedzie ich do sekty „Organ”, która odrzuca ogniwa i zdobycze współczesnej
techniki i prowadzi tryb życia mający zapewnić im to, czego nie daje obecny
świat. Jednocześnie Hans chce znaleźć swoją zaginioną siostrę i oczyścić ją z
podejrzeń o śmierć Chandlera. Grupie udaje się przeniknąć do „Organ”, ale
miejsce to okazuje się być o wiele bardziej tajemniczym, niż ktokolwiek z nich
mógłby sądzić.
Tymczasem Syndykat porywa zbieraczy
i zaczyna z nimi chorą grę. Jeśli nie zaczną się nawzajem zabijać, aż zostanie
tylko połowa z nich, zacznie się rzeź. Jaki jest jednak cel takiego działania?
Akcja trzynastego tomu „Dimension W”
kręci się wokół jednego właściwie tematu, sekty. Przerywniki w postaci scen
poświęconych Syndykatowi, choć ciekawe, na razie pozostają bez rozwiązania. Co czeka
zatem na czytelników? Jak się można domyślić szybka, konkretna akcja, w której
nie ma miejsca na nudę, sporo walk i nieco intrygujących pytań.
Niemalże od samego początku tej
serii autor eksperymentował z różnymi gatunkami. Wplótł do niej między innymi
horror, do którego zresztą potem wracał, a także kryminał. Kryminałem po części
jest także ten tomik. Mamy zbrodnię, mamy śledztwo, mamy sekrety obcego miejsca
i wroga, z którym trzeba zmierzyć się na koniec, by wyjawić światu jego
niegodziwość. Wszystko to ma swój klimat i w spójny sposób łączy się z całą
resztą, ale w jaki sposób, musicie już przekonać się sami.
A warto. „Dimension W” nie jest
może równą serią, eksperymentuje z różnymi gatunkami i szuka wciąż czegoś
nowego, ale dzięki temu jest opowieścią nieoczywistą i wciąż na nowo potrafiącą
przykuć uwagę czytelników. Jak zwykle zatem polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz