WĄŻ
Z WOZU, BABIE LŻEJ
Wątek z przeszłością i
przeznaczeniem Shury dobiega końca. Końca oczywistego, ale czy ktokolwiek
spodziewał się czegoś innego? Ważne, że historia stworzona przez Kazue Kato
zdołała zachować znakomity poziom i dostarczyła mi doskonałej rozrywki. A że i
kolejny zaczęty przez nią wątek wypada niemal równie dobrze, co poprzedni,
miłośnicy „Ao no Exorcist” nie będą mieli najmniejszych powodów do narzekań.
Wydawało się, że po serii
demonicznych ataków Rina, Hachirotaro padnie. Jak się jednak okazuje, wroga nie
da się tak łatwo pokonać, a życie Shury wciąż wisi na włosku. Misterny plan
Yukio wciąż ma jednak szansę powodzenia, ale zajęcie się tą sprawą nie kończy
wszystkich kłopotów. Tym bardziej, że działania Shimy pozostawiają nie tylko
wiele do życzenia, ale też i coraz bardziej niepokoją znających go ludzi.
Tymczasem w szkole Suguro
kontynuuje swoją naukę u Lightinga. Koledzy naśmiewają się z niego, bo bardziej
zachowuje się, jak służąca egzorcysty – a nawet jego matka – niż uczeń,
jednakże już wkrótce nadchodzi czas zmian. Levin chce bowiem odkryć pardwę na
temat powiązań pomiędzy Akademią Prawdziwego Krzyża, a Illuminati. Do tego
uważa też, że musi istnieć związek między japońską filią zakonu, a Błękitną
Nocą. Dlatego też zaczyna detektywistyczne śledztwo, które może doprowadzić
jego i Suguro w bardzo nieoczywiste miejsca…
Ale, poza początkowym finałem
walki, najważniejszą rzeczą, jaka czeka na czytelników w tej mandze, jest
powrót bohaterów do szkoły i związane z tym miłosne zawirowania. Owszem, wątek
ze śledztwem posuwa akcję do przodu, stawia ciekawe pytania i ma swoją siłę,
ale i tak sceny z Shiemi czytającą mangi shoujo by nauczyć się co to miłość (i
tej jej miny!) są najlepszym – przynajmniej dla mnie – co ma do zaoferowania
ten tom.
Ale na tym przecież nie koniec,
chociaż – tradycyjnie po tomie pełnym walki i szalonej akcji – ta część jest
spokojniejsza i bardziej stonowana, każdy miłośnik „Ao no Exorcist” znajdzie tu
coś dla siebie. Szkolne życie, tajemnice, trochę akcji, trochę zaskoczeń,
humor, emocje, miłość, mrok, klimat… Długo można by wymienić. Ale wszystko to
jest tutaj, rozpisane na niespełna dwieście stron i świetnie zilustrowane. A
przy okazji nie sprawia wrażenia wysilonego czy przepełnionego nadmiarem
różnorodnych wątków i stylistyk.
Świetne rysunki, dobre wydanie i
sympatyczne dodatki, w tym kącik pytań czytelników, na które odpowiada zarówno
autorka, jak i postacie, doskonale wszystko to uzupełniają. Kto lubi shouneny,
koniecznie powinien „Ao no Exorcist” poznać, bo to świetny reprezentant tego
gatunku. Ja ze swej strony polecam gorąco.
A wydawnictwu Waneko dziękuję za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz