FROM AKRHAM, WITH LOVE
Tak, jak popularne książki nieraz
doczekują się komiksowych adaptacji, tak i popularne komiksy czasem przeniesione
zostają na powieściowy grunt. Na polskim rynku mogliśmy czytać kilka tego typu
dzieł, ostatnio choćby Wojnę domową
od Marvela, ale nadal jest ich niewiele. A szkoda, bo można trafić na naprawdę
ciekawe twory. Może nie wybitne, a już na pewno nie lepsze od swoich
pierwowzorów, ale warte poznania. I takim dziełem jest wydana niedawno Harley Quinn: Mad Love, rzecz napisana prosto, bardziej dla czytelników z grupy
wiekowej young adult, jeśli nie młodszych, niemniej całkiem miłej i szybkiej w
odbiorze.
Harley Quinn – wariatka, morderczyni,
przestępczyni. Kobieta rozdarta. Ukochana Jokera, choć z tą ich miłością różnie
bywało. Co sprawiło, że stała się taka, jaka jest? Jakim cudem z psychiatry
zmieniła się w psychotyczkę?
Podstawowy problem z każdą tego typu
adaptacją jest w zasadzie jeden: wydawca i autor, tudzież autorzy, doskonale
wiedzą, że każdy, kto ma kupić podobne dzieło, kupi je bez względu na jego
autentyczną wartość. Bo to uzupełnienie kolekcji, bo szansa powrotu do dobrze
znanej historii, ale przeniesionej na nowe medium, a przy okazji także okazja
dowiedzenia się czegoś więcej, bo zazwyczaj twórcy rozbudowują całość o
odrobinę nowego materiału. Wszyscy skupiają się więc na tym, by było lekko, dla
jak najszerszego grona czytelników i … właściwie tyle. Nie ma co liczyć na głębię,
nie ma też co oczekiwać wielkich wartości literackich, które taki tytuł
wyróżniłyby i zapewniły mu miejsce w historii. To niestety jest też po części
bolączka Harley Quinn: Mad Love. Ta
opowieść miała zadatki na intrygujący thriller psychologiczny, pogłębione
studium szaleństwa, została jednak tylko niezła rozrywka, z całkiem
nienajgorszym jak na podobne dzieło rysem umysłów bohaterów, wciąż jednak
dalekie od tego, czym mogłoby być.
Tyle jeśli chodzi o minusy, przejdźmy
zatem do historii i plusów całości. Mad
Love w formie komiksowej powstało jako rozwinięcie wątków z serialu
animowanego o Batmanie. To właśnie w tej animacji zadebiutowała Harley Quinn a
album o niej opowiadający okazał się tak znakomity, że otrzymał nagrodę
Eisnera. Potem całość doczekała się dość wiernej adaptacji w formie jednego z
odcinków, a w listopadzie 2018 roku na amerykańskim rynku pojawiła się ta
powieść. Powieść trzymająca się litery pierwowzoru, ale jednocześnie rozwijając
ją o zupełnie nowe wątki. O ile komiks skupiał się na historii wzajemnych
relacji Harley i Jokera, o tyle powieść próbuje udzielić nam odpowiedzi na
pytanie co właściwie kryje się za szaloną maską dawnej psychiatry. Dlatego też
Paul Dini z pomocą Pat Cadigan zabiera nas do traumatycznych przeżyć z dzieciństwa
naszej bohaterki, ujawniając skąd w niej rozdarcie jaźni, niechęć do policji i
takie, a nie inne podejście do życia.
I tu zaczynają się pewne problemy, bo
zawsze w takiej sytuacji najlepsze są niedopowiedzenia, autorzy zaś wykładają
na stół wszystkie karty, a że jednocześnie robią to w sposób prosty, niektórzy
mogą się poczuć zawiedzeni. Niektóre z odpowiedzi i sceny z nimi związane są
ciekawe i dobrze, że się pojawiły, inne – a jest ich większość – pozostają
zbędne i lepiej było zostawić je niedopowiedziane, bo przez to historia traci
na tajemniczości, a pogłębiana psychologia, przez próby owego pogłębienia
zostaje spłycona. W ostatecznym rozrachunku Harley
Quinn: Mad Love okazuje się być
stricte rozrywkową, nietypową, bo skupioną na psychopatach, ale jednak komedią
romantyczną. Miłośnicy Harley, Batmana i pierwowzoru powinni całość poznać,
jednak najlepiej dla nich będzie nie oczekiwać wielkich fajerwerków.
Komentarze
Prześlij komentarz