MARVELKI
Na początku istnienia wydawnictwa
Marvel, kobiety były raczej ładnym dodatkiem do głównych bohaterów. Ten stan
rzeczy na dobre jednak zmienił się w latach 70., kiedy to wydawca zaczął
wprowadzać do komiksów coraz więcej przedstawicielek płci pięknej, często po
prostu serwując nam kobiece wersje doskonale znajomych herosów (Spider-Woman,
She-Hulk etc.). Teraz heroiny komiksowe zajmują znaczną część rynku i podbijają
także kinowe ekrany – niedawno mogliśmy obejrzeć film „Kapitan Marvel” a producenci
już zapowiadają choćby solowy obraz z Czarną Wdową. A w nasze ręce, za sprawą
premiery przygód Kapitan Marvel właśnie, trafia ciekawa pozycja. „Marvel.
Superbohaterki”, bo o niej mowa, to książka przybliżająca nam sylwetki i losy
najważniejszych kobiet tego uniwersum. A wszystko to w przystępnej i bardzo
ładnie zilustrowanej formie.
O fabule tej publikacji powiedzieć
się nic nie da, bo takowa nie istnieje. Jeśli są tu jakieś motywy, które można
by za takowe uznać, to są to streszczenia poszczególnych przygód bohaterek,
więc trudno byłoby jeszcze jakoś je skrótowo prezentować. Skupmy się więc na
zawartości. A co konkretnie czeka na Was na stronach tego albumu? A właściwie
kto? Sześćdziesiąt pięć kobiecych postaci, nie tylko superbohaterek, które są
istotne dla uniwersum Marvela. Zaczynając od prawdziwych, władających supermocami
heroin, jak Kapitan Marvel, She-Hulk czy Spider-Gwen, przez te po prostu
znakomicie wyszkolone, pokroju Czarnej Wdowy czy straży Dora Milaje, po te,
które ważne są dla bohaterów, nawet jeśli najczęściej nie uczestniczą w
walkach: ciocia May czy Mary Jane Watson. Chcecie bliżej poznać nieznaną w
Polsce Gwenpool? Odkryć kim jest Maureen Green?
A może przekonać się, co kryje przeszłość Spider-Woman?
Zatem zanurzcie się w lekturze. To
wszystko czeka tu na Was, najczęściej rozpisane w sposób dość szczegółowy i
rozbudowany, ale jednocześnie lekki, prosty i łatwy w odbiorze. Rzecz w końcu
dedykowana jest młodszym czytelnikom, choć i niejeden dorosły fan Marvela
znajdzie tu coś dla siebie. W końcu w naszym kraju komiksy amerykańskie nie są
wydawane chronologicznie od początków ich publikacji. Dlatego też czytelnicy
nie znają wielu wydarzeń i faktów, które są istotne dla postaci i fabuł i echem
wciąż pobrzmiewają w seriach. Podobne opracowania stają się więc przydatnym
źródłem wiedzy także dla starszych miłośników.
Ale dla młodszych to też ciekawe
uzupełnienie bądź też wstęp do świata Marvela. Tym bardziej, że całość pełna
jest humoru (autorka książkę „napisała wspólnie” z Gwenpool, której dopiski
nieraz zdobią tekst czy marginesy), swoistej nonszalancji i pięknych ilustracji.
Te nie dominują nad tekstem, a jedynie go uzupełniają, co stanowi dodatkowy
plus, a jako całość, przygotowana z iście encyklopedycznym zacięciem i
zamknięta w twardej oprawie, publikacja ta to rzecz godna polecenia nie tylko
młodym fanom komiksów. I jednocześnie to dobre uzupełnienie kilku podobnych
tytułów, wydanych już na naszym rynku.
Komentarze
Prześlij komentarz