CZAS
UCIEKA
Polscy czytelnicy na czwarty tom serii
„Azymut” musieli sporo poczekać. Przyznam, że sam straciłem nadzieję, iż kiedykolwiek
się jego doczekam. Tym bardziej, że najpierw Wydawnictwo Komiksowe,
odpowiedzialne za publikację cyklu zaprzestało wydawania jakichkolwiek
opowieści graficznych poza polskimi, a potem, całkiem niedawno, niestety
przestało istnieć. Na szczęście oficyna Kurc zrobiła miłośnikom nie lada
niespodziankę i na raz rzuciła na rynek wznowienia trzech pierwszych tomów, jak
i wydała w końcu czwarty. Że warto było na niego czekać, chyba dodawać nie
muszę, bo „Azymut” to kawał rewelacyjnej, porywającej serii, która urzeka
scenariuszem i autentycznie zachwyca genialnymi ilustracjami.
Czas ucieka. Wydarzenia nabierają
tempa. Nadzieja umiera.
Piękna Mania Ganza wpadła w łapy
Baby Musira, bezwzględnego władcy pustyni, za którego ma właśnie zostać wydana.
Liczy jednak, że jej tajemnica, o której mężczyzna nie ma jeszcze najmniejszego
pojęcia, pozwoli jej uniknąć losu zostania sto trzecią małżonką przywódcy. Bo kiedy
ktoś tylko próbuje zbliżyć się do Manii, nocą podczas snu Pożeracz Czasu
pozbawia delikwenta niemal wszystkich pozostałych mu dni. Rzecz w tym, że Baba
także skrywa własny sekret, który zapewnił mu jego pozycję: dzięki spożywaniu pewnych
owoców, nigdy nie sypia. Jak ma w takiej sytuacji poradzić sobie Mania?
Sama chyba nie da rady, dlatego na
scenie pojawiają się oni! Zakochany w dziewczynie poeta Eugeniusz, wraz z majorem
Orestesem Szczypawą, przybywa jej na ratunek. Niestety, kiedy i ich misja
kończy się niepowodzeniem, a ich głowy mają zostać ścięte na ceremonii
zaślubin, wydaje się, że już nie ma nadziei. Czy tak będzie naprawdę?
Co się zmieniło od czasu
poprzedniego tomu? Poza tym, że sama fabuła poszła naprzód niewiele. A właściwie
nic, jeśli nie liczyć wydawcy i odrobinę samego wydania (plus pewnych
poprawionych drobiazgów w samym przekładzie). Jest więc zatem tak dobrze, jak
było, zarówno pod względem świetnego scenariusz, jak i rysunków, których chyba
nie da się nie chwalić. Kiedy „Azymut” zaczął się ukazywać w naszym kraju, był
jedną z najciekawszych europejskich serii fantastycznych wówczas dostępnych. Obecnie
na rynku mamy całe bogactwo podobnych tytułów, a jednak komiksy z tej serii
wciąż pozostają w czołówce.
Akcja, przygody, humor, niebezpieczeństwa,
twardzi faceci, piękne kobiety, świetnie skrojony świat, szczypta erotyki… A
wszystko to ukazane za pomocą rysunków prostych, ale zachwycających. Bogactwo detali,
rewelacyjna mimika bohaterów, genialny kolor i świetny klimat całości sprawiają,
że „Azymut” dosłownie pochłania się na raz, a bardzo dobre wydanie znakomicie
całość uzupełnia. Kto lubi dobre komiksy europejskie i fantastykę na konkretnym
poziomie, niech poszuka wśród nowości całej tej serii. Na pewno się nie
zawiedzie.
Komentarze
Prześlij komentarz