Yotsuba! #7 - Kiyohiko Azuma

KOMEDIA IDEALNA


Przez pewien czas wahałem się, wzbraniałem, ale na próżno. Pisałem, że „Yotsuba!” to jedna z najlepszych mang komediowych, jakie dano było mi w życiu czytać, wciąż jednak wierny pozostawałem Toriyamie i jego „Dr. Slumpowi”. Ale nie dało się długo udawać. „Yotsuba!” to manga genialna w swojej kategorii, najlepsza seria humorystyczna, jaką czytałem, komedia idealna, która śmieszy, wciąga, intryguje i nie obraża inteligencji czytelnika. Potrafi za to czasem autentycznie poruszyć, a jeśli zechcecie pomyśleć nad całością, znajdziecie tu coś więcej, niż widać na pierwszy rzut oka.


Jak wysłać maila przez telefon zbudowany ze sznurka i dwóch papierowych kubków? Czy istnieje taki znak drogowy, jak ŚPIJ? Dlaczego księżniczkę stać tylko na jedno koło od roweru? I kto w świecie Yotsuby w ogóle jest księżniczką? Gdy nasza niesforna dziewczynka wyrusza na wyprawę rowerową ze swoją koleżanką, zdarzyć może się wszystko, ale jeszcze więcej czeka na bohaterów w chwili wyjazdu na… farmę. Dzięki temu wszystkiemu dowiecie się czy mleko bierze się z wyciskanych krów, przekonacie się dlaczego Yotsuba nie znosi umeboshi i zobaczycie, jak zmaga się z chorobą! A to jedynie początek!


Za co uwielbiam „Yotsubę!” mówiłem już nieraz, ale komplementów nigdy dość, prawda? Przede wszystkim kocham tę serię za genialną logikę głównej bohaterki – dziecka jakże aktywnego, pełnego energii, ciekawskiego, psotnego i kierującego się w życiu bardzo specyficznym sposobem myślenia. W skrócie: Yotsuba jest nieogarnięta, niewiele wie o życiu, ale niczym się nie przejmuje i prze przed siebie. W konsekwencji pakuje się w kolejne tarapaty i szalone wydarzenia, a my nie możemy przestać się śmiać, czytając jej przypadki. Z tym, że w pewnym momencie przychodzi coś w rodzaju opamiętania, a czytelnik zadaje sobie pytanie: czy na pewno powinien się śmiać?


I to jest ważna dla serii kwestia. Yotsuba wydaje się nie tylko nieogarnięta, że posłużę się znów tym kolokwializmem, ale też i w pewnym stopniu opóźniona w rozwoju. Nie rozumie często najprostszych rzeczy, które rozumieją dzieci młodsze od niej, nie umie odnaleźć się w rzeczywistości, myli zbyt wiele, gubi się w plątaninie codzienności… Radzi sobie jednak na swój specyficzny sposób, który rozbraja – i nas, i jej otoczenie – ale jednocześnie przypomina, że może wcale nie mamy tu do czynienia z komedią. W końcu człowieka tragedia, która nie dotyka jego również śmieszy. I w tym tkwi druga siła „Yotsuby!” – nieoczywistość, która sprawia, że każdy czytelnik musi wyrobić sobie właśnie zdanie na temat tego, co właściwie znajduje się w serii.


Jakkolwiek by jednak do serii nie podchodzić, zabawa z nią jest przednia. Dużo humoru, dużo akcji, jeszcze więcej uroku, któremu trudno nie ulec, nuta tajemnicy (np. to, kim jest matka naszej bohaterki?),  a także rewelacyjna szata graficzna, w której zachwycający realizm spotyka się z ujmującą słodyczą. Nic więcej dodawać nie trzeba. Jeśli szukacie doskonałej mangi humorystycznej, takiej, która rozbawi Was i poruszy, nie wahajcie się ani chwili. Ta seria uzależnia i tak skutecznie poprawia humor, że chce się ją czytać i czytać bez końca.


Tytuł kupicie tutaj:






Komentarze