KASIA,
KOT I KOBIETA
Może „Kasia i jej kot” nie jest
serią na miarę „Garfielda” – w końcu ideał może być tylko jeden – ale to i tak
kawał dobrego komiksu humorystycznego o kocie. Nie muszę więc chyba dodawać, że
jeśli cenicie europejskie dzieła tego typu, jest to rzecz dla Was i powinniście
ją poznać? Właśnie. Podobnie sprawa ma się z właścicielami kotów, którzy
odnajdą tu niejeden epizod ze swojej codzienności, więc po prostu dajcie tej
serii szansę i przekonajcie się, co może Wam zaoferować.
Główną bohaterką serii jest Kasia,
choć pewnie jej kot powiedziałby, że wcale nie ona. Dziewczynka mieszkała sama
wraz z tatą, wiodła typowe życie dziecka, aż w codzienności obojga pojawił się
on – kot o imieniu Sushi. Adoptowany przez oboje, zadomowił się i zaczął
pokazywać, na co go stać. A stać na wiele, bo to niepokorna, psotna i nieco
szalona bestyjka.
Co czeka na bohaterów w tym tomie?
Dla Sushiego prawdziwą atrakcją staje się przydomowy ogródek. A właściwie duży
ogród, w którym może hasać do woli. Pytanie jednak jak długo taki stan rzeczy
się utrzyma, pojawia się nagle, kiedy tata Kasi poznaje kobietę, w której się
zakochuje. Coraz częstsze wyjścia i spędzanie czasu z wybranką serca to jednak
dopiero zapowiedź prawdziwych zmian. Jak rodzina przetrwa podróż do Wenecji? I
jak poradzi sobie – w szczególności Sushi – kiedy wszyscy staną oko w oko z
perspektywą przeprowadzki?
„Kasia i jej kot” to kolejna
pozycja z linii wydawniczej „Komiksy są super”. Co to oznacza, wiedzą wszyscy,
którzy mieli w rękach choć jeden album z jej logo na okładce. Dla całej reszty
natomiast krótkie wyjaśnienie: mamy tu do czynienia z komiksem o nieco
mniejszy, niż standardowo w europejskich dziełach się zdarza formacie, ale za
to zbierający trzy oryginalne albumy, a wszystko to za niską cenę. Jeśli zaś
chodzi o zawartość, w ręce czytelników trafia sympatyczna komedia familijna, świetnie
nadająca się dla dużych i małych i dostarczająca konkretnej porcji dobrej, często
też pouczającej zabawy.
Scenarzysta serii, Christophe
Cazenove, doskonale znany polskim czytelnikom z serii „Sisters”, serwuje nam
kawał uroczego, zabawnego i interesująco komiksu. Nie ma tu ciętej satyry,
która dodałaby całości mocy, ale i tak czytanie perypetii Kasi i Sushiego daje
sporo przyjemności, nawet jeśli jest to głównie lekka i niezobowiązująca
lektura, jaka najbardziej spodoba się najmłodszym. Najbardziej, ale – jak już
wspominałem – nie jedynie. Sam mam w końcu trzydzieści wiosen na karku i wciąż
dobrze się przy serii bawię.
Sympatyczna, lekka, prosta i pełna
uroku szata graficzna, w połączeniu z wpadającym w oko kolorem, dobrze to
wszystko uzupełnia. O samym wydaniu już pisałem, więc dodam tylko, że komiks
został wydrukowany na papierze kredowym
i zamknięty w twardszej, kartonowej okładce, dzięki czemu także na zewnątrz
prezentuje się bardzo przyjemnie. Nie przedłużając więc, polecam całość Waszej
uwadze. Jak każda seria wydawana w ramach linii „Komiksy są super”, tak i ta
warta jest poznania.
Dziękuję wydawnictwu Egmont za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz