SEKRETY
HOTELU MIŁOŚCI
Ema Toyama, autorka znanych w
Polsce „Psów na mangę” powraca z nową serią. „Psy”, choć niezłe, okazały się
nie do końca spełnioną, lekką komedyjką dla nastolatków, przetykaną momentami
naprawdę udanymi scenami. Z „Sekretem panny Watanuki” rzecz ma się nieco
inaczej. Okej, to też nie jest rzecz do końca spełniona i także w tym wypadku
mamy do czynienia z komediową opowieścią dla nastolatków – głównie, ze względu
na erotykę, płci męskiej – ale jest to rzecz sympatyczna i wciągająca. Nie
głęboka, o to jej nawet nie podejrzewajcie, ale dostarczająca udanej,
nieobowiązującej i niegrzecznej rozrywki wszystkim miłośnikom podobnych dzieł.
Główną bohaterką całej opowieści
jest nastoletnia Leil Watanuki, dziewczyna nie dość, że piękna, to jeszcze
będąca szkolną prymuską i przewodniczącą. Zawsze najlepsza, zawsze doskonała,
skrywa jednak sekret, którego ujawnienie zniszczyłoby jej życie. Dziewczyna
mieszka bowiem w zostawionym im przez ojca, a prowadzonym przez matkę Love
Hotelu. Nie cierpi tego miejsca i wszystkich zboczeńców, chce się stąd wyrwać,
póki co jednak dzień w dzień przemyka się tak, by nikt tego nie zauważył i by
mogła żyć spokojnie.
Wszystko zmienia się pewnego dnia,
kiedy jej matka mdleje z przepracowania. Leila, która dotąd unikała klientów,
nagle zmuszona zostaje dostarczyć im zamówione jedzenie. Rzecz w tym, że
jednym nich okazuje się jej szkolny
kolega i rywal zarazem, Owaru Sangatsu, który postanawia wykorzystać sytuację.
Żąda, by Leila pozwoliła mu zamieszkać w hotelu. Jeśli ta się nie zgodzi, wyda
wszystkim jej tajemnice. Dziewczyna nie ma jednak jeszcze pojęcia, co to
wszystko będzie dla niej oznaczało…
To, co pierwsze rzuca się w oczy, w
przypadku tej serii, to znakomita szata graficzna. Udana była już w przypadku
„Psów na mangę”, tu jednak Ema Toyama pokazała na co ją naprawdę stać. A
przecież oba tytuły nie dzieli praktycznie żadna różnica czasu – „Psy”
zakończyły się w roku 2014, „Watanuki” zaczęła od razu po nich. Ale widać tu
więcej detali, bardziej dopracowaną kreskę, większe zagęszczenie w kadrach,
lepiej używane rastry i tym podobne elementy. Wszystko to wygląda naprawdę
znakomicie, gdzieś na styku typowych shoujo z elementami, które chyba każdy
kojarzy głównie, jeśli nie jedynie, z shounenami.
I taka jest te fabuła całości. Niby
to szojka, niby taka nietypowa komedia romantyczna spod szyldu szkolnego życia,
a jednak zarazem to shounen. Bo mocno erotyczny (choć nie liczcie tu na jakieś
gołe scenki – raczej na przewracającą się bohaterkę, która upada w wyzywającej
pozie, całą oblaną lubrykantami), bo pełen męskich, nieszczególnie delikatnych
żartów itd., itd. A wszystko to widać także w pełnej pięknych, seksownych
dziewcząt i dwuznacznych sytuacji szacie graficznej. Dla miłośników shounenów
całość nie będzie wielkim zaskoczeniem – chyba, że nieco odmienne, kobiece
podejście do tematu będzie stanowić taki tego ekwiwalent – ale dla miłośniczek
typowych mang dziewczęcych może być to coś nowego.
Kto chce poznać takie wcielenie
shoujo, śmiało może to zrobić. „Sekret panny Watanuki” nie jest może wybitną
pozycją, ale to sympatyczna rozrywka, która miło się czyta. I jeszcze milej ogląda.
Dziękuję wydawnictwu Waneko za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz