Nienasycenie - Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy)

CHRONIĆ UMYSŁ ZA WSZELKĄ CENĘ


Dosyć sztywną mam szyję
I dlatego wciąż żyję
Że polityka dla mnie to w krysztale pomyje
Umysł mam twardy jak łokcie
Więc mnie za to nie kopcie
Że rewolucja dla mnie to czerwone paznokcie

- Jacek Kaczmarski


„Nienasycenie” to powieść, o której istnieniu trudno jest nie wiedzieć, nawet jeśli nie miało się jej nigdy w rękach ani nawet nie czytało. I to abstrahując od głośnej swego czasu adaptacji z 2003 roku. Witkiewicz, czy jak wolicie Witkacy, to postać głośna, legendarna już i jednocześnie owiana tajemnicą. Teorii spiskowych na temat jego życia i śmierci nie brakowało i nie brakuje. Autor lubił szokować, prowokować i podsycać aurę tajemniczości, i narzekać przy okazji, że jego dzieła nie są traktowane z należytą powagą. Jednakże „Nienasycenie”, można rzec, spotkało się z należycie poważnym potraktowaniem: uznane za najlepsze z jego literackich dzieł, stanowiące ostatnią powieść w jego życiu, zyskało niemałą sławę nie tylko w Polsce. A teraz znów możecie je przeczytać dzięki wydawnictwu MG, które właśnie je wznowiło i jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, sięgnijcie i przekonajcie się, co Witkacy miał do zaoferowania w swoim tworze. Bo nawet jeśli nie jest to rzecz dla wszystkich, ze względu na kontrowersje w niej zawarte, warto skonfrontować ją ze swoją wrażliwością i sprawdzić na własnej skórze, co się w nim kryje.


Młody mężczyzna Genezyp Kapen stoi u progu dojrzałości tak, jak jego kraj stoi u progu inwazji. On, z pomocą ojca, zostaje adiutantem u kwatermistrza Kocmołuchowicza, kraj zaś obawia się najazdu chińskim komunistów, którzy podbijają Rosję i kontynuują swój zwycięski marsz, kierując swe kroki do innych państw. Kocmołuchowicz natomiast stara się odeprzeć wrogów, ale jak pokonać bezmyślne automaty? I jak samemu nie stać się jednym z nich? Ale, jak przekonuje się Genezyp, nie tylko odbierająca zdolność myślenia chińska pigułka może być zagrożeniem dla umysłu…


„Nienasycenie” to powieść dziwna. „Nienasycenie” to powieść specyficzna. Ale przede wszystkim „Nienasycenie” to rzecz z głębią i przesłaniem. Może i wyłożonymi prosto, niemniej i tak wartymi docenienia. To satyra. Trochę kabaretowa, trochę knajpiana, ale zarazem mająca w sobie momentami moc mistrzów pióra. Specyficznie napisana, prześmiewcza czasem, czasem poważna, potrafi zaatakować zmysły czytelnika. Bo do zmysłów i umysłu ma przemawiać. Autor gra na naszych lękach i instynktach, rzadziej na emocjach, jako takich, choć i te dochodzą do głosu. Dużo tu pierwotności, wiele też naturalności. Potoczność zderza się ze sztuką, a wszystko to jest równie rozdarte, co do siebie pasujące.


Trudno jednoznacznie scharakteryzować i ocenić całość. Czasem prostota aż bije po oczach, szczególnie widoczna w sposobie, w jaki autor nazywał swoich bohaterów, czasem jakże trafna w swych przemyśleniach, psychologicznie podzielona została na pewną niezależną od woli mechanikę marionetki i dogłębną analizę szaleństwa. Witkiewicz filozofuje, Witkiewicz się śmieje, obśmiewa wszystko, co mu wadzi, a zarazem odkrywa przed nami prawdę – prawdę o nas, o sobie, swoich lękach i rzeczywistości, życia w której ostatecznie nie wytrzymał. Różnie można to wszystko odczytywać, znajdą się tacy, co uznają powieść za bełkot, jednak nie można „Nienasyceniu” odmówić siły i zaangażowania. I mocy wizji rodem z antyutopijnej fantastyki, zderzonej z murem swojskiej codzienności.


Dlatego warto po powieść sięgnąć. Warto zagłębić się w nią, wgryźć i odkryć jej głębię. Ja odkryłem i polecam. Nie każdemu, bo kontrowersje niejednego odrzucą, o czym warto pamiętać, ale na pewno wszystkim ceniącym odważne i ważkie lektury.


Wrażliwym jest jak membrana
Zatem w wieczór i z rana
Trzęsę się jak śledziona z węgorza wyrwana
Zagłady świata się boję
Więc dla poprawy nastroju
Wrzeszczę jak dziecko w ciemnym zamknięte pokoju

- Jacek Kaczmarski

Komentarze