LODOWE
PIEKŁO
Filmowe „Coś” to jeden z
najbardziej znanych horrorów Science Fiction w historii kina. I chociaż chyba
nie ma osoby, która nie kojarzyłaby tej opowieści, niewielu ma świadomość, że
fabuła oparta została na noweli Johna W. Campbella „Kim jesteś?” z 1938 roku.
Noweli, która w Polsce po raz pierwszy pojawiła się w magazynie „Fenix” (nr
1/1990). Potem mieliśmy okazję przeczytać ją ponownie w „Broń ostateczna / Coś”,
a teraz w końcu powraca i to w należytej, pełnej wersji. I jeśli jeszcze jej
nie znacie, a cenicie filmowy hit albo po prostu dobrą fantastykę i horrory,
koniecznie powinniście poznać niniejszy tom.
Ludzie uwięzieni wśród śniegów i
mrozu. Wróg, który może być każdym. Śmierć czająca się na każdym kroku.
Na Antarktyce grupa badaczy czeka
na koniec zimy. Pewnego dnia dokonują jednak nieoczekiwanego odkrycia.
Znaleziony w śniegach statek kosmiczny sprzed dwudziestu milionów lat wraz ze
znajdującym się wewnątrz kosmitą staje się początkiem walki o przetrwanie. Gdy
obcy niepostrzeżenie zabija jednego z badaczy i przybiera jego formę, dla
nieświadomych niczego ludzi zaczyna się bardzo ciężki okres…
Chociaż „Coś” najbardziej znane
jest z ekranizacji, która podbiła kina w roku 1982, tak naprawdę pierwsza jego filmowa
wersja powstała dużo wcześniej, bo jeszcze w roku 1951, podbijając ekrany jako „Istota
z innego świata”. Jednak to właśnie późniejszy film twórcy „Halloween” Johna
Carpentera, inspirowany dodatkowo prozą Lovecrafta, stał się tym najbardziej
kanonicznym i w roku 2011 doczekał się prequela o takim samym tytule, a także
hołdu w postaci „Ice”, jednego z odcinków serialu „Z archiwum X”. Nie byłoby
jednak żadnego z tych dzieł, gdyby nie nowela napisana w latach 30. XX wieku
przez Johna W. Campbella, legendarnego pisarza science fiction, na cześć
którego nazwano nagrodę dla najlepszej powieści SF. Dzieła znakomitego i
wciągającego. Treścią i jakością bliskiego filmowi Carpentera i dostarczającego
podobnie rewelacyjnych wrażeń.
Sama fabuła to rasowy, by nie rzec
wzorcowy, horror SF. Klaustrofobiczny, osadzony w przemyślanym środowisku –
mroźnym, niegościnnym i niemal równie niebezpiecznym jak to, z czym mierzyć
muszą się bohaterowie. Postacie też są całkiem nieźle skrojone, ale to nastrój
panujący na stronach, w połączeniu z dobrą akcją i napięciem, daje naprawdę
znakomity efekt finalny. W podobieństwa i różnice między tą a filmowymi
wersjami nie będę wnikał, żeby nie psuć Wam przyjemności płynącej z ich
odkrywania, niemniej warto skonfrontować ze sobą wszystkie wersje, jeśli tylko
macie je pod ręką.
I warto też docenić samo wydanie.
Owszem, twarda oprawa i niezłe ilustracje w wykonaniu Macieja Kamudy z miejsca
rzucają się w oczy, ale istotniejsze jest tutaj coś innego. W tomie dostajemy
bowiem pełną wersję tej historii, którą biograf Alec Nevala-Lee odnalazł w 2017
roku w archiwach Houghton Library na Uniwersytecie Harvarda. Całość wzbogacona
została m.in. o przedmowy Lee i legendarnego pisarza Roberta Silverberga oraz
fragment kontynuacji całości. Chyba nie trzeba dodawać nic więcej? „Coś” to rzecz
warta poznania i polecenia.
Komentarze
Prześlij komentarz