POLOWANIE
TRWA
„Shiki”, jedna z ciekawszych i
bardziej nietypowych mangowych opowieści grozy, powoli dobiega końca. Przed
nami jeszcze tylko jeden tom, a to oznacza, że na tajemnice i powolne budowanie
napięcia nie ma już miejsca. Akcja pędzi więc na złamanie karku, trup ściele
się gęsto, a wszystkie wątki zmierzają już do wielkiego finału. A wszystko to w
naprawdę znakomitym komiksie, w którym wszyscy miłośnicy grozy znajdą coś dla
siebie.
Krew, krzyki i nieustające
zagrożenie. Gdy wydarzenia w Sotobie nabierają tempa, zbliżając się do
nieuniknionego końca, wszyscy przekonują się, co znaczy prawdziwa groza.
Polowanie trwa, a na jego czele decyduje się stanąć doktor Ozaki. Wieś staje
się aleją kolejnych makabrycznych wydarzeń, ale czym się one zakończą?
Jako długoletni miłośnik horrorów,
który swoją karierę fana zaczynał w wieku kilku lat oglądał przez palce „Z
archiwum X”, w szczególności pokochałem te z… lat 70. i 80. XX wieku. Jednak
straszaki z Kraju Kwitnącej Wiśni, na które kilkanaście lat temu panowała
ogólnoświatowa moda, szczególnie do mnie trafiły. A przy okazji tylko jedna
książka i jeden komiks w życiu wywołały u mnie jakieś namiastki uczucia lęku i,
jak się możecie domyślić, były to dzieła właśnie stamtąd: powieściowy „The Ring"
Kojiego Suzuki i manga „Dōmu" Katsuhiro Ōtomo. Owszem, „Shiki" co prawda
nie zdołała mnie wystraszyć, niemniej okazała się zadziwiająco klimatyczna i
nastrojowa. I to o wiele bardziej, niż większość znanych mi zachodnich komiksów
grozy.
Pewnym problemem całości są dwie
rzeczy. Po pierwsze „Shiki” nie zaskakuje, a po drugie rysunki, (dziwne, czasem
anemiczne postacie, niemalże oniryczne, oparte na zdjęciach plenery) nie
każdego kupią, choć moim zdaniem dobrze pasują do całości. I to nawet bardzo.
Trudno co prawda zarzucić tej serii wielkość czy większe ambicje, a jednak w swoim
gatunku to pozytywnie wyróżniające się dzieło. Tym bardziej, jeśli patrzeć na
nie przez pryzmat początków w lightnovelowej formie, której nie trawię.
Kto lubi horrory, niech się nie
waha i pozna całość. Warto. Może i niektóre rzeczy mogły być lepsze, może to i
owo przydałoby się poprawić czy zmienić, ale znajdźcie mi dzieło, które tego
nie wymaga. „Shiki” przynajmniej ma klimat, którego wiele podobnych tytułów może
mu autentycznie pozazdrościć i ja to cenię.
Komentarze
Prześlij komentarz