UCIEC
OD RZECZYWISTOŚCI
„Odyseja Hakima” to komiks, jakich
na polskim rynku nie brakuje. Wystarczy wspomnieć choćby „Araba przyszłości”,
serię mocno przypominającą ten album pod wieloma względami albo podróżnicze
komiksy Guya Delisle’a, z których całość ewidentnie czerpała. Oczywiście to
tylko dwa spośród wielu przykładów, jakich można by w tym miejscu mnożyć. Jaki
jest więc sens czytać po raz kolejny coś takiego? A choćby taki, że ta powieść
graficzna to kawał świetnego komiksu dla dojrzałych czytelników. Rzecz ważna i
warta poznania, bardzo przy tym udana i robiąca jednocześnie naprawdę duże
wrażenie.
Życie Hakima nagle się zmienia. Młody
Syryjczyk, który nigdy nie spodziewałby się, że może zostać uchodźcą, a jednak.
Wybuch wojny, tortury i szaleństwo, jakie ogarnia jego kraj zmuszają go do
ucieczki. Do zostawienia domu, bliskich, pracy i wszystkiego, co składało się
na jego dotychczasową egzystencję i zaczęcia tułaczego losu. Czy szczęście a przynajmniej
spokój uda mu się znaleźć w sąsiedniej Turcji?
Na początku wspomniałem o dwóch
komiksach podobnych do „Odysei Hakima” i trudno z tym faktem polemizować. Co
prawda dzieła Delisle’a poruszają tematykę podróżniczą, trzeba jednak pamiętać,
że skupiają się też na codziennym życiu w omawianych miejscach, w tym na
Bliskim Wschodzie. Poza tym we wszystkich tych przypadkach szata graficzna jest
bardzo do siebie podobna – ba, tu nawet kolorystyka, oszczędna, ograniczona do dwóch,
trzech barw, przypomina to, co znamy z tamtych dzieł. Ale i tak widać tu
zasadnicze różnice. Bo u Delisle’a i w „Arabie” mieliśmy do czynienia z
człowiekiem z zewnątrz wrzuconym w świat Bliskiego Wschodu i próbującym
odnaleźć się w jego realiach, tu zaś czeka na nas opowieść o „człowieku
stamtąd”, który próbuje uciec przed własną rzeczywistością.
I opowieść ta robi wrażenie. Tym
bardziej, że została oparta na fatach, a nie brak w niej przecież mocnych scen
i elementów, które zapadają w pamięci na dłużej. Owszem, opowieść ta nie poraża
aż tak bardzo, jak by mogła, ale też i nie pozostawia czytelnika obojętnym.
Całość snuta jest w leniwym rytmie, ze sporą ilością tekstu, ale zarazem
wciąga, intryguje i emocjonuje, a co ważne, angażuje nas – nasze serca i umysły
– w to, co spotyka Hakima. Warto też docenić fakt, że jest to lektura co prawda
zaangażowana, ale wstrzymująca się od epatowania oczywistym przesłaniem –
pokazuje prawdę, niczego nam nie narzuca i to się ceni.
Docenić też warto szatę graficzną.
ta jest prosta, cartoonowa, typowa dla podobnych powieści graficznych, ale
zarazem bardzo udana, trafna i nieodmiennie przypominająca nam o „Walcu z
Baszirem”, animowanym filmie o Bliskim Wschodzie, który potrafił wstrząsnąć
widzem, nawet jeśli stylistyka obu dzieł bardzo się różni. Do tego dochodzi
świetne wydanie w postaci grubego tomu w twardej oprawie i dobra cena. W
skrócie: naprawdę warto całość poznać i warto też czekać na dwa pozostałe tomy
tej opowieści.
Komentarze
Prześlij komentarz