Wojna królów: Preludium - Dan Abnett, Andy Lanning, Andy Schmidt, Christopher Yost, Bong Dazo, Frazer Irving, Paco Diaz Luque, Paul Pelletier, Dustin Weaver
KOLEJNA
KOSMICZNA WOJNA MARVELA
Recenzja ukazała się na portalu Planeta Marvel.
Marvel lubi kosmiczne eventy.
Świetna Anihilacja, niezła Anihilacja: Podbój, udana Nieskończoność czy kultowa trylogia
Rękawicy Nieskończoności to tylko niektóre spośród wielu podobnych wydarzeń
wydanych nawet w naszym kraju. Teraz nadszedł czas na kolejne tego typu dzieło,
a dokładniej Wojnę królów, opowieść
która nie zapowiadała się szczególnie dobrze, ale okazała się całkiem przyjemną
lekturą, po jaką warto jest sięgnąć.
Fabuła koncentruje się na Gabrielu
Summersie, bracie Scotta (Cyclopsa z X-Men), mutancie zwanym Wulkanem, który
powrócił jakiś czas temu z jednym tylko pragnieniem: zemsty. Po latach niewoli
w Imperium Shi’ar, uwolnił się a dzięki swojej mocy zdołał je podbić. Teraz
rządzi nim silną ręką i stara się podbijać nowe tereny. Do walki z nim stają
połączone siły X-Men i Starjammers. To jednak tylko początek tego, co się
wydarzy. W tym samym czasie bowiem Inhumans poszukują dla siebie nowego domu
gdzieś w kosmosie, a ich działania przykuwają uwagę Wulkana, co może
doprowadzić do kolejnej wojny. Ale na tym nie koniec…
Anihilacja
była udanym
eventem. Czasem się przy niej nudziłem, jednak pierwszy tom był naprawdę
ę
rewelacyjny (głownie spokojna, bardziej obyczajowa miniseria o Draxie, bo
wielkie kosmiczne walki nie robiły już wrażenia, a że były niespójne…). Podbój już tak dobry nie był, bo
zabrakło scenariuszy Keitha Giffena a Dan Abnett i Andy Lanning nie udźwignęli
tematu. Potem obaj scenarzyści zajęli się pisaniem Strażników Galaktyki i to potwierdziło, że słabi z nich autorzy, bo
seria mnie wynudziła… Dlatego z ostrożnością podchodziłem do Wojny królów, którą współtworzyli. Na
szczęście to dobry komiks – głównie dzięki scenariuszom Andy’ego Schmidta i
Christophera Yosta.
Seria ta kontynuuje nie tylko wątki
ze znanych w Polsce X-Menów pisanych
przez Eda Brubakera, ale też i Tajnej
inwazji – eventu, który poznać mogliśmy jedynie w WKKM, pozostając jednocześnie wierna anihilacyjnej estetyce. Co to w praktyce oznacza, chyba nikomu nie
muszę mówić: dzieło stanowiące dobre uzupełnienie wszystkich wymienionych
powyżej tytułów, dynamiczne, szybkie, lekkie, z odpowiednią dozą patosu i niezłego
klimatu. Całość nie jest zbyt odkrywcza, ale swój urok ma. W tym tomie
dostajemy jedynie preludium do Wojny
królów z takich historii, jak X-Men:
Kingbreaker Secret Invasion: War of
Kings i War of Kings Saga, ale
już widać, że będzie to udany event.
Do tego dochodzą dobre rysunki (o
wiele lepsze, niż w wymienionych już opowieściach) i tradycyjnie dla Egmontu
świetne wydanie. Miłośnikom eventów, kosmicznych klimatów w komiksach superhero
i X-Menów polecam. Nie zawiodą się.
Recenzja ukazała się na portalu Planeta Marvel.
Chronologia czytania eventu i
tie-inów wydanych w Polsce:
- Strażnicy
Galaktyki 7-12 (z tomu „Strażnicy galaktyki” tom 1 – Klasyka Marvela)
- X-Men:
Mordercza geneza
- X-Men:
Powstanie i upadek Imperium Shi’Ar
- Wojna królów: Preludium
Komentarze
Prześlij komentarz