Atelier spiczastych kapeluszy #4 - Kamome Shirahama

NAUKA MŁODYCH CZARODZIEJEK TRWA


„Atelier spiczastych kapeluszy” to seria specyficzna, bo pod wieloma względami nietypowa na tle innych, podobnych jej mang. Właściwie należałoby powiedzieć, że to manga, równie wiele czerpiąca z komiksów z Kraju Kwitnącej Wiśni i europejskich opowieści obrazkowych. Nie dla każdego, ale warta polecenia każdemu miłośnikowi fantasy, który lubi czarodziejskie klimaty, magię, niezwykłe stwory i dzieci wmieszane w niezwykłe wydarzenia.


Agata, najambitniejsza z uczennic Qifreya, ma podejść do drugiego egzaminu, który odbędzie się w Wężowej Grocie. Koko i reszta jej koleżanek uczących się u maga rusza na miejsce. Jak Agata poradzi sobie z tym, co nadciąga? Zadania testowe to bowiem najmniejszy z jej problemów – szczególnie przy jej talencie – ale w mroku czają się zagrożenia, którym tak łatwo młoda czarodziejka może nie podołać…


Wystarczy spojrzeć na sam wygląd „Atelier spiczastych kapeluszy”, by wiedzieć, że największą siłą całości jest szata graficzna. Te niemal genialne ilustracje, dość oszczędne zarówno pod względem czerni, rastrów, jak i tła jako takiego, ale jakże przy tym realistyczne, dopracowane, pełne detali, świetnej dynamiki, klimatu… I te twarze, ta mimika, ten połączenie realistycznego rysowania komiksów ze Starego Kontynentu z azjatycką stylistyką… Piękne, po prostu piękne i ile w tym siły i uroku. Prawdziwej magii.


Czy w parze z tak urzekającą szatą graficzną idzie też równie świetna fabuła? Nie do końca. Na tym polu „Atelier spiczastych kapeluszy” to prosta fantastyka, podążająca jasno wytyczoną ścieżką gatunkową. Nie zaskakuje, nie powala na kolana, czyta się ją dobrze, nie za szybko, bo dialogów nie ma wielu, ale też i nie powoli, bo czytania jednak trochę jest. I to tyle. Tylko tyle, albo aż tyle. Bo nie zawodzi, nawet jeśli nie jest odkrywcza. To po prostu dobre, typowe fantasy, które spodoba się miłośnikom gatunku.


Ale ilustracje nadrabiają wszystkie fabularne niedociągnięcia i choćby tylko dla nich warto jest po tę serię sięgnąć. Na szczęście to nie jedyne plusy, chociaż akurat tyle w tym przypadku by wystarczyło. Dorzućcie do tego świetne wydanie o powiększonym formacie i z dodatkową obwolutą. Kto lubi mangi fantasy, takie bardziej delikatne i ujmujące, gdzie krew nie leje się strumieniami, a twardzi faceci nie wyruszają na wielkie questy od których zależy być albo nie być wszystkiego, będą zadowoleni.


Serię kupicie tutaj:






Komentarze