KOLEBKA
NOWEJ LUDZKOŚCI
The human
man is an unplanned plan
An alien
contagion
A
microbe-orgasmic bacterium
Metastatic
osmotic
Miasmatic
blastomatic
Two
hundred thousand earth revolutions
We are no
nearer to knowing why we are
We are
who we are
Invaders
- The PepTides
Po dokładnie trzydziestu pięciu latach od premiery
„Galapagos” Kurta Vonneguta powraca na rynek w nowej edycji. Co prawda nie jest
to powieść tak znana, jak chociażby „Rzeźnia numer pięć”, „Kocia kołyska” czy
„Śniadanie mistrzów”, nie zmienia to jednak faktu, że stanowi jedno z
najlepszych dokonań tego pisarza. I rzecz, którą absolutnie koniecznie
przeczytać powinni miłośnicy prozy Chucka Palahniuka.
Było to tak. Milion lat temu był sobie rok 1986,
czas, kiedy świat pogrążył się w chaosie i kryzysie ekonomicznym. Dodajcie do
tego tajemniczy wirus bezpłodności i chyba możecie sobie wyobrazić, jaka
tragedia spotkała ludzkość. A właściwie jaki koniec spotkał ją poza garstką
szczęśliwców, których te problemy nie dosięgnęły, kiedy brali udział w
Przyrodniczej Wyprawie Stulecia na wyspy Galapagos. Kolebka ewolucji staje się
kolebką nowego etapu istnienia ludzi. Miejsce, skąd nowi Adam i Ewa zaczynają odbudowę
gatunku, ale w formie, w jakiej nikt by się tego nie spodziewał. A wszystko to
pod okiem Leona Trouta, ducha zdekapitowanego mężczyzny, który przez milion lat
obserwuje zmiany, jakie zachodzą na świecie…
„Galapagos” Kurta Vonneguta to opowieść o końcu
świata. A może bardziej adekwatnie należałoby rzec o końcu ludzkości.
„Galapagos” Kurta Vonneguta to także polemika podjęta z Charlesem Darwinem i
jego teorią ewolucji. Przede wszystkim jednak „Galapagos” Kurta Vonneguta to
zjadliwa, piekielnie trafna satyra na nasz świat, nasze społeczeństwo i czasy.
Powstała co prawda trzydzieści pięć lat temu, ale wciąż jest równie aktualna,
co w chwili swojej premiery. I wciąż robi nie mniejsze wrażenie, chociaż przez
ten czas literaci uraczyli nas niejednym mocnym dziełem osadzonym w podobnych
ramach narracyjnych i fabularnych.
Siła „Galapagos”, jak siła reszty powieści i
opowiadań, jakie wyszły spod ręki Vonneguta, tkwi w połączeniu szalonych
pomysłów, ciętego humoru i przejmująco trafnej wizji. Wizji wyolbrzymionej,
przepuszczonej przez filtr krzywego zwierciadła i wypełnionej mocą tkwiącą w
prostocie. Bo proza Vonneguta jest prosta. Styl i opisy, pełne nietypowego
podejścia do tematu, skupienia na nieoczywistych elementach i zabawie słowem,
są ascetyczne i uproszczone, ale moc, jaka w nich się kryje poraża. Fabuła
wciąga i urzeka, postacie są pełnokrwiste, chociaż pozostają jednocześnie
bardziej archetypami, niż żywymi osobami, rozwiązania fabularne są nie tylko
zaskakujące, ale też mają na celu zwrócenie nam na coś uwagi.
Efekt finalny jest iście rewelacyjny i pełen głębi.
Imponujący, zachwycający, poruszający i nie pozwalający o sobie zapomnieć.
Śmieszy i przeraża, intryguje i bawi. Długo można by wymieniać, ale każdy, kto
ceni ambitną literaturę znajdzie tu coś dla siebie. Do tego na miłośników
Vonneguta czekają takie smaczki, jak fakt, że bohaterem jest tu syn Kilgore’a
Trouta znanego z takich książek, jak „Rzeźnia numer pięć” czy „Śniadanie
mistrzów”. Fani prozy wspomnianego na wstępie Chucka Palahniuka znajdą tu nie
tylko podobieństwo stylu, ale też i wątki, które potem znalazły się w dylogii
„Potępieni” / „Przeklęci”.
W skrócie: polecam gorąco, jak wszystkie powieści
Vonneguta. I jak zawsze niecierpliwie czekam na wznowienie kolejnych książek
tego mistrza literatury. Każdą z nich warto brać w ciemno – nigdy nie zawiodą. A jakby było Wam mało galapagosowych wrażeń rozejrzyjcie się za płytą „Galapagos Vol. 1” The PepTides, inspirowaną tym dziełem.
Land
ocean livestock
Ghosts
rise and sleepwalk
Sightseers
in shock
End times
in chaos
Blood
violence gunshots
Madness
in method
Method
nature or God
- The PepTides
Komentarze
Prześlij komentarz