SUPERBOHATEROWIE
MUSZĄ ODPOCZĄĆ
Wiem, że pisałem już to nieraz, ale aż trudno
uwierzyć, jak szybko mija czas z tą serią. Mam wrażenie, że dopiero co zacząłem
ją czytać, a tu mamy za sobą już niemal dwadzieścia tomów, a seria poboczna
„Vigiliante: My Hero Academia Illegals” zbliża się do dziesiątego tomu. Ale tak
to już z dobrymi opowieściami bywa, że pędzą na złamanie karku, ciągnąc nas ze
sobą czytelników. A „Akademia bohaterów” jest dobra i to bardzo i chociaż za
nami tyle tomów, wciąż nie traci nic ze swej siły i poziomu.
Nie ważne jaka to szkoła – czy normalna, czy
superbohaterska – żadna nie może obejść się bez wydarzeń typowych dla placówki
edukacji. Jak więc w Akademii Bohaterów miałoby zabraknąć festiwalu kultury?
Właśnie! Po ostatnich wydarzeniach i walkach ze złoczyńcami, bohaterowie
chętnie odpoczną, ale czy wszystko pójdzie tak, jak powinno?
Zaczęło się nieźle, potem było lepiej, potem
jeszcze lepiej, zaczęło być super i super jest już cały czas. Tak w skrócie
można podsumować moją przygodę z serią „My Hero Academia”. Przygodę, która trwa
już niemal od dwudziestu tomików i przeniosła się także na spin-off „Illegals”,
który z każdym kolejnym tomem doceniam coraz bardziej i bawię się już w trakcie
jego lektury równie dobrze, co przy główny cyklu. Ale nie mogło być przecież
inaczej. Jestem przedstawicielem pokolenia, które mangę i anime odkryło dzięki
„Czarodziejce z Księżyca”, a wyedukowało się w tym temacie głównie dzięki
„Dragon Ballowi”, „Pokemonom” i im podobnym dziełom i na samo określenie
shounen reaguję pozytywnie. A tu mamy do czynienia z shounenenm naprawdę
dobrym.
Nie ma się, co oszukiwać, że „My Hero Academia” to
coś więcej, niż tylko bitewniak, ale wcale nie znaczy, że to źle. Bitewniaki to
najbardziej popularny gatunek mang na świecie, zawsze stanowią też największe
hity, a ten nie dość, że czerpie z nich pełnymi garściami i ani na moment nie
zamierza się z tym kryć, to jeszcze równie intensywnie inspiruje się komiksami
superbohaterskimi z Ameryki. W konsekwencji czytelnicy dostają pełną akcji,
starć, bohaterów obdarzanych niezwykłymi mocami i tym podobnych elementów
serię, którą czyta się z przyjemnością, chociaż jednocześnie dość powoli, bo
solidna ilość tekstu rzucanego nam przed oczy nawet w trakcie pojedynków obecna
jest właściwie zawsze.
Do tego dochodzą tu takie pożądane przez
nastoletnich odbiorców elementy, jak humor, szkolne życie, piękne i seksowne
dziewczyny czy nuta erotyki. Całość zaś została absolutnie rewelacyjnie
zilustrowana, z całym bogactwem detali i doskonałego oddania wszystkich
składowych opowieści. Kto lubi dobre shouneny, dynamiczne, wciągające,
dostarczające świetnej rozrywki, ale i pełnych napięcia pojedynków, polecam
gorąco i niezmiennie z niecierpliwością czekam na kolejne tomiki.
Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie
egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz