Odrodzona jako czarny charakter w grze otome, gdzie wszystkie ścieżki prowadzą do złego zakończenia #5 - Nami Hidaka, Satoru Yamaguchi
Po lekturze poprzedniego tomiku można było dojść do
wniosku, że to już koniec. Bohaterka rozwiązała swoje problemy, odnalazła swoje
miejsce, przeszła do końca grę, w której się odrodziła … Jednak na ostatnich
stronach tomiku zapowiedziany został ciąg dalszy. Ciąg dalszy, który teraz
następuje i trzyma poziom, do jakiego przyzwyczaiła nas seria.
Główna bohaterka umarła i odrodziła się w grze
otome, jako Catarina, jej czarny charakter, który za każdym razem kończy źle –
albo jako trup, albo wygnaniec. Znając jednak przebieg różnych scenariuszy gry,
starała się zmienić swój los i… udało jej się to! Zmieniła wszystko, Maria nie
związała się z nikim, każdy za to stał się przyjacielem Catariny. Wielki finał?
Happy end? Tak się wydawało, ale do czasu. Oto bowiem ukazuje się kontynuacja
gry, w której utkwiła nasza bohaterka. Co to będzie oznaczało dla niej? I jak
skończą się jej losy?
Czytając ten tom przypomniałem sobie o innej serii
od Waneko. Mowa o „Orange”, doskonałej pod względem emocji i wzruszeń serii
romantycznej, która zakończyła się dość szybko, a po jakimś czasie powróciła z
dodatkowym tomem. Tomem na początku nieplanowanym – to różni ją od
„Odrodzonej…” – ale jednak. Tu podobieństwa się kończą, ale że „Orange” to
jedna z moich ulubionych mang, musiałem wtrącić tę dygresję.
Wracając jednak do interesującej nas serii, trzeba
powiedzieć, że dobrze się stało iż mamy ciąg dalszy. Co prawda zakończenie
głównego wątku, które obserwowaliśmy w poprzednim tomie, było oczywiste od
samego początku, niemniej dostarczyło dobrej rozrywki. Za to dorzucenie tego
tomiku z perspektywy samej fabuły było dość nieoczywiste i takie podejście do
tematu cieszy. Nie chcę Wam zbyt wiele zdradzać, co dzieje się na jego
stronach, bo ode tego jest w końcu sama manga, ale wystarczy bym powiedział, że
wszystko to, co było w poprzednich odsłonach serii, znajduje się i w tej, bo
fanom nic więcej nie trzeba.
A co mamy? Humor, przygody, akcję… ale także
przeniesienie schematów szkolnego życia na łamy opowieści fantasy. Odświeżą to
gatunek? Nie, ale jest miłym akcentem dla tych, którzy cenią sobie takie
opowieści. Do tego mamy udaną szatę graficzną i ładne wydanie. Standard i dla
mang, i dla wydawcy, ale wart zauważenia. Kto zatem lubi podobne historie,
śmiało może sięgnąć. „Odrodzona” to przyjemna, lekka komedia, którą czyta się
szybko i przyjemnie. Może nie parska się przy niej śmiechem, ale trudno nie
bawić się dobrze.
Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostepnienie
egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz