Wreszcie jest! Kolejny tom „Dobranoc, Punpunie”,
jednej z najlepszych mangowych serii dostępnych na polskim rynku pojawił się
właśnie w sklepach i chyba nikt, kto czytał poprzednie części nie ma
najmniejszych wątpliwości, że absolutnie warto jest po niego sięgnąć. Bo to
dzieło Inio Asano, jak wszystkie jego prace, to kawał porywającej i
poruszającej mangi dla dorosłych, która zachwyca i psychologią, i wykonaniem i
głębią także.
W życiu naszego Punpuna dzieje się wiele. Wraz z
Sachi próbuje sił w wydaniu książki, nad którą razem pracowali. Ale czy mają
szansę powodzenia czy może czeka ich kolejna porażka? Gdy walczą o realizację
marzeń, sytuacja życiowa komplikuje się, a jakby tego było mało, przeszłość
daje o sobie znać i ktoś, kogo Punpun dawno nie widział, pojawia się w jego
życiu, jeszcze mocniej wszystko plącząc…
Mangi Asano, chociaż genialne, często spotykają się
z krytyką. Trudno mi jednak nie odnieść wrażenia, że ta pada od strony
czytelników definitywnie mocno niedojrzałych i niegotowych na takie dzieła,
którzy widząc erotykę, wulgarność i brud całości nie potrafią wznieść się ponad
nagie ciała, mocne słowa i ostre sceny, by odkryć, co się za nimi kryje i co
autor chce nam pokazać. A co chce? Choćby prawdę o życiu. Życiu, które nas nie
oszczędza tak, jak i nie oszczędza bohaterów, ponurym, depresyjnym, w którym
zawsze czeka nas więcej zawodów, niż pozytywnych zaskoczeń. I które więcej nam
odbiera, niż daje. Ale jednak wartego przeżycia, choćby dla tych nielicznych
elementów, które potrafią nam je osłodzić i sprawić, że zapominamy o całym źle,
nawet jeśli ma być to tylko na chwilę.
Oczywiście na tym nie koniec, bo manga Asano to
także pełna symboliki przypowieść o dojrzewaniu człowieka niedojrzałego, o szukaniu
swojego miejsca przez człowieka, który na tym świecie własnego miejsca nie ma i
odnajdywaniu się wśród ludzi kogoś, kto wśród ludzi czuje się, jak więzień w
klatce. Któż z nas nie może utożsamiać się, choćby tylko trochę, z Punpunem
właśnie? I dlatego właśnie ta opowieść tak mocno przemawia do serca i umysłu. Mamy
tu też ciekawą analizę rodziny, jako takiej, społeczeństwa, przyjaźni czy kontaktów
międzyludzkich. Przełamuje to zaś coś, co można uznać za fantastykę, ale równie
dobrze i za omamy. I ta nieoczywista strona „Punpuna”, podkreślająca jego
niesztampowość i pogłębiająca możliwość analizy całości według własnej
wrażliwości i doświadczeń, stanowi kolejny aspekt, za który tytuł tak
uwielbiam.
Do tego dochodzi szata graficzna, która po prostu zachwyca.
Porażający hiperrealizm, pełen mroku i doskonałego uchwycenia właściwie
wszystkiego, co uchwycone zostać powinno, atakuje nasze zmysły i urzeka na
każdym kroku. Oglądanie serii zmienia się więc w taką samą przyjemność, jak jej
czytanie. Dlatego „Dobranoc, Punpunie” to seria, którą polecam absolutnie
każdemu. Oczywiście pod warunkiem, że skończył już osiemnaście lat. Bo
nagromadzenie mocnych elementów osiąga tu naprawdę wysoki poziom.
Tytuł kupicie tutaj:
Komentarze
Prześlij komentarz