Jeż Jerzy: Dzieła zebrane, tom 4– Rafał Skarżycki, Wojtek Wawszczyk, Kamil Kochański, Marcin Ponomarew, Janusz Ordon, Kuba Tarkowski, Tomasz Nowik, Tomasz Lew Leśniak, Olaf Ciszak, Anna Błaszczyk
Ponad dekadę temu na polskim rynku pojawił się film
„Jeż Jerzy”. I może trudno powiedzieć, by było to dzieło genialne, dla mnie to
nie tylko takie prywatne guilty pleasure, do którego lubię wracać, ale i jedna
z najlepszych rodzimych adaptacji komiksów. Wiem, pozostałe to właściwie żadna
konkurencja, ale ja serio lubię ten film i tyle. Ale nie o filmie miałem tu
mówić, więc… Wiecie, jak to bywa, gdy do kin trafia potencjalny hit, na
sklepowe półki trafiają gadżety, książki z nim związane, komiksy, wszystko co
się tylko da. W tym wypadku też tak było: a dokładniej był album „Jeż Jerzy na
urwanym filmie”. No i teraz wraca. I to wraca w formie tak rozbudowanej, że nawet
ciężko porównać go z tym, co wyszło w 2011 roku.
„Jeż Jerzy” tom 4 to bardziej artbook, niż komiks. Ale komiksu też jest tu sporo z tym, że głównie związanego z filmem i dopowiadającego coś do niego. Zresztą nie tylko, album pozwala nam zajrzeć za kulisy kręcenia produkcji, ale i odkryć nowe (świeżo pisane w pandemicznych czasach) przygody jeża, który lubi się zabawić i obić mordę dresom…
Jak wspominałem na wstępie, pierwsza wersja tego
albumu pojawiła się w 2011 roku, towarzysząc premierze filmu. I wtedy rzecz
miała osiemdziesiąt stron i była ostatnim komiksem z Jeżem Jerzym, jaki się
pojawił. Dwa lata wcześniej wyszedł ostatni pełnoprawny tom serii, ten był
jedynie dodatkiem, uzupełnieniem, ale ciekawym. Bo nowe historie, bo spojrzenie
za kulisy, bo hołd – przecież masę materiału zrobili tu inni, głównie związani
z filmem, pokazując swoja sympatię do postaci i serii. I mnie to kupuje.
Teraz ten album wraca w niemal trzykrotnie większej
objętości, z jeszcze większą ilością materiałów i pokazuje cały ogrom
nieznanych dotąd rzeczy. Plakaty, szkice, storyboardy, masa dodatkowych grafik
w tym chociażby Truścińskiego czy Podolca, zdjęcia zarówno z różnych etapów
powstawania filmu, jak i bardziej swobodnych momentów z tamtego okresu. I wszystko
to fascynuje. Tych, którzy kochają komiks i którym film się podobał,
wniknięciem w to wszystko od drugiej strony, a tych, których po prostu kulisy
branży kinowej interesują, urzeknie rzeczowym, choć jednocześnie niepokornym
podejściem.
Bo niepokorny jest ten album. Jak cała ta seria
zresztą. Niepokorny, ale i świetny, doskonale uzupełniający cykl i film, a
zarazem w czytelnikach takich, jak ja – wychowanych na „Produkcie” i pracach
jego twórców, budzący masę sentymentów. Bo w końcu Jeż pojawiał się tam dość
regularnie i właśnie tam swoje pierwsze kroki stawiał chociażby Kamil
Kochański, który udzielał się przy filmie, a do tego tomu zrobił nawet krótki
komiks (z gościnnym udziałem jednej z produktowych postaci, czyli Pazura
znanego z „Osiedla Swobody” i „Gangsty”).
Warto. Po prostu warto. Świetna rzecz. Naprawdę świetna, w mordę jeża. Okej, nie
dla każdego, bo jednocześnie to specyficzny twór, ale do fanów Jeża trafi na
pewno. A ja chyba włączę sobie film, jakoś po lekturze nabrałem ochoty wrócić
do niego raz jeszcze.
Dziękuję wydawnictwu
Kultura Gniewu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz