KONIEC
WAKACJI, POCZĄTEK…?
Dwudziesta część, czyli w sumie już coraz bliżej jesteśmy
tego, co nieuniknione. A jednak wydaje się, jakby seria dopiero się zaczęła, bo
w zasadzie bohaterowie nie zrobili wiele postępu – choć już pewien tu nastąpił
na polu uczuciowym, co rozwijane jest w tym tomie – ani też wydarzenia jakoś
mocno nie posunęły się do przodu. No i tak to mniej więcej wygląda, ale nie
znaczy to, że w serii się nie dzieje, bo dzieje, ale na poziomie emocjonalnym.
I to mnie najbardziej tu kręci i cieszy, bo po to przede wszystkim sięgam. I bo
fajnie się to plącze i kręci.
Koniec wakacji. Koniec mocnych wydarzeń. Koniec pocieszania?
Ale dopiero początek komplikacji, bo Mami coś ewidentnie knuje, a jeszcze Ruka
zaczyna być coraz bardziej niezadowolona i…
Trochę zdążyliśmy już o niektórych postaciach
zapomnieć. Po tym, jak akcja skupiła się przede wszystkim na babci Mizuhary,
postać babci Kazuyi zeszła na plan tak daleki, że nie tylko przestałem zwracać
na nią uwagę, ale i niemal zupełnie o niej zapomniałem. A to przecież była
jedna z sił napędowych wydarzeń serii, od której wszystko się zaczęło przecież.
No i ona teraz wraca, a wraz z nią ex Kauzyi, o której najchętniej byśmy
zapomnienie no i się dzieje.
Nie chcę Wam za dużo zdradzać, ale tomik w
wydarzenia i wrażenia obfituje. Nie są to wielkie rzeczy, które by zmieniały
wszystko i wszystko wywracały do góry nogami, ale jednak emocjonalnie i
uczuciowo robią swoje. Ta seria czyta się serduchem, czyta się poprzez własne
doświadczenia i poprzez wspomnienia się ją odbiera. Więc te wszystkie wpadki i żenady
bohatera, którego za chorobę nie da się lubić, bo jak tu polubić kogoś takiego
(ręki z wiadomych powodów też bym mu nie podał, sami dobrze wiecie.
Rysunki? Są proste, ale klarowne, wyraziste, pełne
uroku i dopracowania. Ogląda się to wszystko znakomicie, miłośnicy łagodnej erotyki
też nie będą zawiedzeni. Do tego mamy sceny klimatyczne czy abstrakcyjne, mamy
sporo wizualnego dobra i przyjemności. Bo popatrzeć naprawdę jest na co i to
zawsze stanowiło najsilniejszą stronę tej serii – zwłaszcza dla tych, do
których fabuła nie do końca może trafiać.
Więc fajnie było. Fajnie zapowiada się na więcej. Okej,
wiadomo, co z tym będzie i jak się skończy, wymogi gatunkowe są nieubłagane,
ale zanim ten finał nastąpi, przynajmniej mamy sporo fajnego plątania się
wydarzeń.
Dziękuje wydawnictwu Waneko za możliwość przeczytania tomiku.
Komentarze
Prześlij komentarz