FILMY
JEGO MŁODOŚCI
Marcin Pyda. Kojarzycie? Nie bardzo. I nic w tym
dziwnego. Jego rodziców jednak możecie znać, jeśli interesujecie się rodzimą
kinematografią, szczególnie tą z czasów PRL-u. Wiesław Pyda był operatorem,
Maria Mastalińska zajmowała się montażem. Ich syn, Marcin, po latach,
zainspirowany pudłem ze zdjęciami z planów filmowych, postanowił opowiedzieć
ich historię. Historię zdjęć, rodziców, ale i filmów, których dotyczyły.
Wiedział wiele, wiele się jeszcze dowiedział, dopełnił i stworzył niniejszą
książkę – zbiór informacji, anegdotek i wspominek o filmach, w produkcję
których zaangażowani byli jego rodzice. I wyszło mu to naprawdę znakomicie,
choć w formie bardzo prostej i skrótowej – czyli formie nadającej się też dla zupełnych
laików.
Ta książka to wspominki i tak należy ją traktować.
Nie jako wyczerpujące źródło wiedzy o tych produkcji, ba, to nawet nie źródło
wiedzy o wszystkich produkcjach przy których pracowali Pyda i Mastalińska, ale właśnie
wspominki ich syna. Syna, który nie za wiele wiedział o pracy rodziców, bo o
tym nie rozmawiali, ale wie sporo o kulisach niejednej z filmowych produkcji, a
w odtworzeniu tych wspominek, w ich weryfikacji i potwierdzeniu rozmawiał z
ludźmi z planu – a przynajmniej tymi, którzy wciąż żyją. Dlatego też nie
wszystkie filmy jego rodziców trafiły do książki, bo po prostu nie miał z nimi
żadnych wspomnień. Mógł co prawda wyszukać informacje na ich temat, ale, jak
sam mówi, mijałoby się to z celem.
W ten oto sposób ruszamy z nim w podróż – wcale nie
ułożoną chronologicznie – przez okres filmowy od 1956 roku do 1984. Opowiada o takich
produkcjach, jak „Życie wewnętrzne”, „Wiosna panie sierżancie” czy „Trędowata”.
I robi to na swój, nieco nonszalancki, acz ujmujący sposób.
I właśnie taka jest ta książka – nonszalancka,
swoboda, ale ujmująca. Nie próbuje być kompendium wiedzy. Skupia się na
zdjęciach po rodzicach znalezionych przez Pydę i na ich podstawie wspomina,
opowiada, odtwarza. I zabiera nas na wyprawę w przeszłość, gdzie sentymenty,
gdzie ciekawostki, gdzie to co znane i nieznane łączy się w intrygującą całość.
Całość podaną językiem prostym, niewymagającym, ale też i nie zawodzącym. Lektura
prosta, ale trafiona. Wspominająca filmy, ale i ludzi, często tych, których już
od dawna nie ma wśród nas.
Drugim, równie ważnym, co te opowieści bohaterem
książki są oczywiście zdjęcia. Unikatowe fotografie z planu, którymi książka
jest naprawdę obficie zilustrowana. Zdjęcia są czarnobiałe, ale w końcu dotyczą
okresu, kiedy zdjęcia i filmy też kręciło się w czerni i bieli. Ich siłą jest
zaś to, jaki ogląd dają nam odnośnie samych kinowych czy telewizyjnych dzieł,
jak i tego, co działo się za ich kulisami. Jest więc na co popatrzeć, tym
bardziej, że rzecz jest wydana bardzo ładnie i na dobrym papierze.
Ale i poczytać także mamy co. Zdaję sobie sprawę,
że to lektura głównie dla miłośników kina, a już rodzimego z tego konkretnego
okresu w szczególności (choć każdy, kogo interesują czasy PRL-u też znajdzie tu
coś dla siebie), ale nie zmienia to faktu, że mamy tu do czynienia z naprawdę
dobrą, wciągającą książką, którą połyka się w szybkim tempie (tak, tekstu nie
ma tu jakoś szczególnie dużo, ale jak to mówią, jest krótko acz treściwie –
także na polu poszczególnych filmów, prezentowanych w krótkich, dynamicznych
rozdziałach). Ja jestem zadowolony. A na dodatek w środku znajdziecie kody QR
do zeskanowania, gdybyście chcieli poznać rozmowy z osobami, które
przeprowadził autor.
Recenzja opublikowana na portalu Sztukater.
Komentarze
Prześlij komentarz