BLADE RUNNER
SPOTKAŁ JASONA BOURNE'A
Jeff Smith chyba dobrze czuje się
na naszym rynku. Przez lata pomijany przez wydawców, w zeszłym roku
zadebiutował w Polsce swoim opus magnum - rewelacyjnym "Gnatem" - a
teraz, niemalże jednocześnie z finałem tej sagi pojawia się zbiorcze wydanie
kolejnej jego serii. "RAPP", bo o nim mowa, to dzieło powszechnie
uważane za drugie najlepsze w jego karierze. Poważniejsze od "Gnata",
dla wielu także od niego lepsze, a przy okazji również nagrodzone Eisnerem,
najważniejszym wyróżnieniem w komiksowym świecie, za najlepszy album (reprint).
Ci, którym podobał się "Gnat", "RAPP-em" też się zachwycą,
tak samo jak wszyscy miłośnicy historii, gdzie fantastyka, akcja, sensacja i
przygoda łączą się w jedną całość, mającą do zaoferowania więcej niż tylko
dobrą zabawę.
Zaczyna się sceną, jak z "Breaking
Bad". Pustynia, błękitne niebo i facet, którego jeszcze nie znamy,
zakrwawiony, prawdopodobnie pobity, wędruje w upale szukając zapewne schronienia.
Jak się tu znalazł? Kim jest? Odpowiedzi na te pytania to dopiero początek
niezwykłej i szalonej przygody. Nasz bohater to niejaki RAPP. Niegdyś był wojskowym
inżynierem, obecnie to złodziejaszek, który jednak korzysta z niezwykłych
rzeczy niedostępnych innym ludziom. Kiedy znalazł zaginione dziennik
legendarnego naukowca, Tesli, dzięki połączeniu zawartych w nich informacji i współczesnych
osiągnięć fizyki i techniki, znalazł się w posiadaniu niezwykłej mocy, a co za
tym idzie także w wielkim niebezpieczeństwie. Nie ma jednak pojęcia gdzie go to
wszystko zaprowadzi…
"RAPP" to komiks, który
powstał jako skrzyżowanie "Blade Runnera" z Jasonem Bourne'em. Tak
określa go sam autor, który na pomysł tej opowieści wpadł jeszcze w 1999 roku,
kiedy wciąż pracował nad "Gnatem", zainspirowany właśnie tymi
dziełami. Całą ideę omówił nawet z dwoma kultowymi autorami: Paulem Pope'em
("Batman: rok setny", "Wielki Escapo") i Frankiem Millerem
("Powrót Mrocznego Rycerza", "Sin City", "300") -
których wpływy zresztą w tym albumie widać - ale do pracy zsiadł dopiero po
skończeniu swego opus magnum. Komiksy z serii "RAPP" zaczęły się
ukazywać w roku 2008, skończyły cztery i pół roku później - wszystko pod
szyldem własnego wydawnictwa autora.
Nie myślcie jednak, że tytuł wydany
własnym sumptem jest gorszy od mainstreamowych dzieł. Wręcz przeciwnie, rzadko
które z nich może równać się z tym, co serwuje nam Jeff Smith. Jest tu i akcja,
i klimat (autor mocno inspirował się filmami noir - czyli tym samym, czym
wspomniany Frank Miller w swoim "Sin City"), i humor, i głębia. Smith
bawi się tu najróżniejszymi motywami znanymi miłośnikom popkultury, podlewa to
teoriami z dziedziny fizyki i dodaje do tego wszystkiego charakterystyczny dla
siebie urok, odświeżający całość.
Do tego raczy nas znakomitą szatą
graficzną, tak samo jeśli nie bardziej udaną, jak w "Gnacie".
Rysunki, choć cartoonowe, są bardziej realistyczne niż wcześniej, więcej w nich
jest też mroku i zabawy cieniami. Lekki, stonowany kolor dobrze całość
uzupełnia, a świetne polskie wydanie zbierające kompletną serię prezentuje się
po prostu pięknie. Jeśli lubicie dobre, rozrywkowe, ale inteligentne i ambitne
komiksy, koniecznie powinniście "RAPP-a" poznać. Ja ze swej strony
polecam bardzo, bardzo gorąco i mam ochotę na więcej takich nowości.
Komentarze
Prześlij komentarz