TAK
POWINNO WYGLĄDAĆ KOMIKSOWE FANTASY
"Slaine" to zdecydowanie
jedna z najciekawszych komiksowych serii fantasy, jakie ukazały się na naszym
rynku. "Rogaty bóg" zaś, historia wydana już przed laty w formie
trzech albumów przez wydawnictwo Egmont, to bezwzględnie najlepsze, co ten
tytuł ma do zaoferowania. Czy fabularnie? Nie jestem do końca pewien, choć to
naprawdę świetna historia, za to jeśli chodzi o grafikę nie mam najmniejszych
wątpliwości. Simon Bisley, autor niezapomnianych ilustracji do crossoveru
"Batman/Sędzia Dredd: Sąd nad Gotham" i najlepszych zeszytów z
"Lobo" po raz kolejny udowadnia, jak genialnym jest artystą. Całość,
wraz z rewelacyjnym wydaniem, na jakie ta historia zasługiwała od lat, składa
się na tom, który absolutnie warto nie tylko poznać, ale postawić na swojej
półce i coraz do niego wracać.
Poznajcie Slaine’a. Przestępcę,
włóczęgę, wojownika, wygnanego ze swego ludu za to, że ośmielił zakochać się w
wybrance króla. Od tamtej pory wiedzie tułaczy los, w którym towarzyszy mu
karzeł Ukko, obecnie, lata po tych wydarzeniach, kiedy to Slaine – po tym, jak
sam został królem – odszedł już z tego świata, spisujący jego dzieje. Jeszcze wiele
opowieści zostało do zanotowania, ale teraz nadszedł czas na zajęcie się jedną
z najważniejszych z nich – „Rogatym bogiem”. Opowieścią o tym, jak Slaine musiał
zjednoczyć cztery ludy Ziemskiej Bogini i poprowadzić na wojnę, jednocześnie
zmagając się z własnym przeznaczeniem…
Twardzi faceci, piękne kobiety,
szkaradne stwory, dużo akcji, dużo krwi i klimat na styku baśni i horroru -
taki właśnie jest "Slaine", seria, która spodoba się zarówno
miłośnikom, jak i przeciwnikom "Thorgala". Bliżej jej bowiem do
opowieści o Conanie i jemu podobnych, niż przygodom dzielnego wikinga
pochodzącego z kosmosu, choć i jego fani znajdą tu coś dla siebie. W końcu cały
ten gatunek opiera się na podobnych schematach i serwuje zbliżone do siebie
rzeczy, nie ważne czy mocno osadzony jest w historii, stricte wymyślonych
realiach czy też zalicza się do science fantasy.
"Slaine" to, można chyba
tak rzec, męski komiks. Baśń dla dorosłych facetów, brutalna i mocna, ale też
pełna niezwykłości. Klimat tej serii jest znakomity, szczególnie w wykonaniu
Bisleya, który typowe dla fantasy przygodowe realia ubogacił charakterystycznym
dla siebie mrokiem i estetyką grozy. Grafiki tego brytyjskiego samouka, który
do perfekcji opanował niechlujny styl rysowania, to nie tylko popis jego
wyobraźni, pełnej niezwykłych, onirycznych stworów, ale również talentu.
Realistyczne, pięknie malowane prace może nie robią aż takiego wrażenia, jak w "Sądzie
nad Gotham", jednak wciąż zachwycają. Tak właśnie powinny wyglądać komiksy
fantasy dla prawdziwych facetów.
Dodajcie do tego wszystkiego
świetne wydanie i kultowy status i dostaniecie komiks, który powinien znaleźć
się na Waszych półkach. Dobra zabaw gwarantowana, rozejrzyjcie się więc za tym
albumem wśród nowości. A ja mam nadzieję, że więcej takich dzieł Bisleya ukaże
się na naszym rynku.
Komentarze
Prześlij komentarz