Amazing Spider-Man. Globalna sieć #4: Starzy znajomi - Dan Slott, Christos Gage, Giuseppe Camuncoli, R.B. Silva
TU
ZACZYNA SIĘ SPISEK KLONÓW
Dwa minusy dają zawsze plusa. Ta
prosta, znana wszystkim zasada matematyczna znalazła przełożenie na grunt „Amazing
Spider-Mana”. „Saga Klonów” z lat 90. XX wieku była tym, co niemal pogrążyło i tytuł,
i wydawnictwo – przesadzoną, rozbuchaną do granic możliwości, odartą z logiki,
choć wciąż klimatyczną monumentalną opowieścią, w której autorzy się pogubili. Czwarty
volume „Amazing Spider-Mana” pod wodzą Slotta natomiast okazał się wtórna, często
jakże nijaką i czerpiącą z nieszczególnie wartych naśladowania historii z
przeszłości, w których zabrakło przede wszystkim inwencji. Kiedy więc scenarzysta
ten zapowiedział powrót klonów w jego wykonaniu byłem tak sceptycznie
nastawiony, jak i ciekawy co z tego wyjdzie. Teraz mogę powiedzieć jedno: jest
bardzo przyjemnie i chociaż nadal coś w tej nowej odsłonie Petera szwankuje, z
czystym sercem mogę polecić go każdemu miłośnikowi Pajęczaka i zapewnić, że
będzie już tylko lepiej.
J. Jonah Jameson senior trafił do
szpitala w ciężkim stanie, a syn obwiania o wszystko Parkera i jego
działalność. Kiedy jednak okazuje się, że za chorobę odpowiadają geny, a
tajemnicze New U Technologies może swoją eksperymentalną terapią wyleczyć
konającego, zaczyna się wewnętrzna walka bliskich JJJ. Czy mają (i czy w ogóle
mogą) zaufać firmie i postawić na niezwykle kosztowne leczenie polegające na
klonowaniu narządów, czy lepiej czekać liczyć na cud? O dziwo szansą na
rozwiązanie dylematu staje się wybuch do jakiego dochodzi niespodziewanie w
Parker Industries.
Tymczasem Jackal, który zebrał już
część swojej ekipy, kontynuuje swoje działania. Na jego trop wpada jednak
Prowler, który na zlecenie Petera ma przyjrzeć się działalności tajemniczej
firmy medycznej. Nie ma jednak pojęcia, co go tam czeka…
Jednocześnie Otto Octavius powoli
przymierza się do wielkiego powrotu. Jak jednak może uwolnić się z ciała Living
Braina? I jak w ogóle się tam znalazł? Gdy wszystkie elementy układanki powoli
wskakują na swoje miejsce, a wydarzenia nabierają tempa, wszystko może się
zmienić. Pytanie tylko na lepsze, czy na gorsze…
Podstawowym minusem (na szczęści
tym razem jakże niewielkim) tak tego tomu, jak i całej najnowszej serii pisanej
przez Slotta jest to, że to wszystko już było, łącznie z Peterem Parkerem.
Owszem, autor postarał się jak najbardziej odświeżyć jego postać, sprawił więc,
że ten zdobył fortunę, siedziby jego firmy działają na całym świecie, a wielkie
interesy są jego codziennością, ale przez to nasz przyjacielski pajączek z sąsiedztwa
stał się kimś na skrzyżowani Bruce’a Wayne’a i Tonyego Starka. A to niestety
kłóci się z wizerunkiem postaci, do jakiej wszyscy przywykliśmy, nawet jeśli po
ostatnich próbach Petera zajęcia się własną działalnością wydaje się, że taka
jest naturalna kolej rzeczy.
Na szczęście to taka łyżka dziegciu
do całkiem sporej beczuszki miodu, jaką w końcu jest ten album. Intryga trzyma dobry
poziom, sam komiks czyta się lekko i przyjemnie, a co najważniejsze kilka postawionych
w nim pytań naprawdę ciekawi. Trochę słabiej wypada za to ilość trupów, jakie
padają na stronach tomu. Czy jest ich naprawdę dużo? Nie. Rzecz w tym, że po
mocnych akcentach i emocjonalnych momentach, każdy z zabitych dosłownie w kilka
kadrów powraca do życia. Ale i na tym polu Slott daje radę, puszczając oko do
stałych czytelników – Marvel w końcu słynie z uśmiercania i ożywiania
bohaterów, więc trudno poczytywać to za minus, prawda? Tym bardziej, ze całość
autentycznie potrafi wciągnąć i rozbudzić i ciekawość, i czytelniczy apetyt, a wątek
z Otto (powracający jednocześnie do wydarzeń z serii „Superior Spider-Man” i
ukazujący nam, co naprawdę wydarzyło się w pewnym momencie akcji) wypada
znakomicie.
Na plus całości należy też zaliczyć
dobrą szatę graficzną. Niezły Camuncoli daje jak zawsze radę, ale to R.B. Silva
(„Superboy”, „Red Hood and the Outlaws”, „Spider-Man and the X-Men”) kradnie
naszą uwagę. Może i nie wybija się szczególnie ponad innych artystów, ale też i
nie rozczarowuje, serwując nam realistyczną, dobrze pasującą do całej opowieści
kreskę.
Dlatego też jeśli macie obawy co do
tego albumu albo po niesławnej „Sadze Klonów” z lat 90. czujecie niesmak,
pozbądźcie się uprzedzeń i dajcie się porwać temu albumowi. Jeśli lubicie
Spider-Mana, będziecie bawić się naprawdę dobrze. Na dodatek kolejny tom, który
będzie jednocześnie pierwszym tak pełnym wydaniem jakiegokolwiek pajęczego
eventu w naszym kraju, jeszcze bardziej podniesie poprzeczkę i zapewni Wam
niesamowite przeżycia. Dlatego polecam gorąco.
Komentarze
Prześlij komentarz