Najnowszy „Asteriks” na polskim rynku to rzecz,
którą trudno uznać za nową, bo jej pierwotna wersja pochodzi z roku 1967.
Albumu nie da się też nazwać mianem komiksu, bo to kolejna w dorobku i autorów,
i serii ilustrowana książeczka, która została wydana w formacie, do jakiego
przyzwyczaiły nas komiksy z tej serii. Ale nie ma to najmniejszego znaczenia,
bo jak każda z poprzednich publikacji o dzielnych Galach, tak i ta absolutnie
warta jest poznania.
Galijscy bardowie przygotowują się do nie lada
wyzwania: ma się bowiem odbić konkurs pieśni. Głowna nagroda w nim to tytułowy
Złoty Menhir. Oczywiście Kakofoniks zamierza podjąć się tego wyzwania, ale
Rzymianie zamierzają śledzić go nawet, jeśli mieliby w trakcie ogłuchnąć.
Dlatego też naszego barda pilnować mają Asteriks i Obeliks. Ale czy będą w
stanie wypełnić zadanie? I co czeka na nich w trakcie tego wyzwania?
Twórcy „Asteriksa” niemal od samego początku
stawiali na podbijanie swoją serią różnych mediów. Zaczęło się to w roku 1965,
cztery lata po wydaniu pierwszej przygody dzielnych Galów, kiedy to Goscinny
napisał krótki tekst wyjaśniający jak Obeliks wpadł do kociołka. Rzecz z
ilustracjami Uderzo pojawiła się na łamach magazynu „Pilote”, a dopiero lata
potem wydano ją jako pełnoprawny album pt. „Jak Obeliks wpadł do kociołka
druida, kiedy był mały”. W roku 1976 zaś obaj autorzy przygotowali film
„Dwanaście prac Astriksa”, nakręcony na podstawie całkiem nowej fabuły, która
nigdy nie doczekała się wersji komiksowej – i ten scenariusz, w formie
ilustrowanej książki, także został wypuszczony na rynek wydawniczy. Potem
powstał jeszcze jeden tego typu twór – „Tajemnica magicznego wywaru”, ale było
to już dzieło innych twórców.
W międzyczasie jednak, w roku 1967 Goscinny napisał
słuchowisko „Złoty Menhir”. Rzecz została nagrana na płyty, do których
dołączono książeczki z rysunkami Uderzo. Problem w tym, że potem pozycja ta
stała się niemożliwa do odnalezienia. Uderzo jednak chciał, by rzecz pojawiła
się w formie albumu i wreszcie mamy okazję przeczytać całość w formie pasującej
do wszystkich innych wydanych dotąd tomów. Ale, jak wspominałem, nie zmienia to
faktu, że mamy tu do czynienia z kolejną udaną częścią niezapomnianej sagi.
Największym plusem albumu jest nie to, że raz
jeszcze możemy czytać o naszych bohaterach, ale że znów – choć autor od lat nie
żyje – całość napisał Goscinny. Jego humor, akcja, zabawne dialogi, satyra i
tym podobne elementy sprawiają, że „Złoty menhir” czyta się wyśmienicie. Ma
swój klimat, bawi, poucza i zapewnia świetną rozrywkę czytelnikom w każdym
wieku. Na dodatek rzecz jest jak zawsze świetnie narysowana i ładnie wydana.
Miłośnikom „Asteriksa” polecać nie muszę, sięgną w
ciemno. Przeciwników nie będę przekonywał – bo zresztą chyba seria ta swoich
przeciwników nie posiada. A całej reszcie… Cóż, jeśli nie znacie serii, a macie
ochotę na dobrą opowieść rozrywkową, poznajcie. Warto.
Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie
egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz