RIP #3: Ahmed: We właściwym miejscu o niewłaściwej porze – Julien Monier, Gaet’s

BRNIĘCIE

 

Kolejny tom „RIP” to nic innego, jak sukcesywne rozwijanie tej samej historii. Doskonałej historii – trzeba to podkreślić. Prosty motyw osadzony w świetnie pomyślanej rzeczywistości bohaterów, konkretna intryga i dobrze nakreślone postacie sprawiły, że świetnie się to czytało i świetnie czyta nadal. No i chce się więcej, bo niby znamy już trzy spojrzenia na te same wydarzenia, niby wszystko już się ładnie dopełniło, a jednak nadal jest do odkrycia wiele. Najważniejsze jednak pozostaje to, że odkrywać chcemy.

 

Ahmed może na to nie wygląda, ale jest policjantem. i prowadzi sprawę, ale to jedna z tych kryminalnych zagadek, które go przerastają. Chce jednak pokazać, że może, że potrafi i brnie coraz bardziej w to wszystko, aż …

 

Kilka osób. Jedna historia. Ale kilka żywotów. Tak w skrócie wygląda ta seria. Pierwszy tom opowiedział nam losy grupy czyścicieli, zajmujących się sprzątaniem w domach zmarłych. Wszystko z perspektywy jednego bohatera, ale… Właśnie, poznaliśmy jego losy, jego udział w tym wszystkim, ale reszta też miała swoje przygody. Wiedzieliśmy o nich co nieco, parę rzeczy nas zaskoczyło, zostały pytania. I kolejne tomy pokazują nam wszystko z perspektywy kolejnych osób w to zaangażowanych i…

 

Nuda, powiecie. Ale się pomylicie i to jak. Wszystko jest tu przemyślane, wszystko dobrze zaplanowane, a każdy tom jest jak kolejny element wielkiej układanki. Niby już sobie te puzzle ułożyliśmy w większości, niby widzimy mniej więcej, jak obrazek wygląda, ale wyciągamy kolejny z nich, wkładamy na miejsce i okazuje się, że jednak wiele się tu kryje. I że taki drobiazg przecież okazuje się zmieniać bardzo dużo – wydźwięk, wymowę, spojrzenie na dane wydarzenie czy postać.

 


No po prostu super. Świetna fabuła, piętrowa zagadka, ale jeszcze i klimat – ponury, krwawy, przesiąknięty smrodem rozkładu, tanich papierosów, chemikaliów i niewietrzonych pomieszczeń. Ten klimat budują przede wszystkim rysunki, nieco cartoonowe, więc można by mieć wątpliwości, czy do poważnej i mocnej opowieści pasują, ale pasują. Tym bardziej, że świetny kolor dopełnia jakiejś takiej dusznej, brudnej atmosfery.

 


Więc polecam i to gorąco. Świetna rzecz dla starszych czytelników, mających ochotę na coś mocniejszego. W książkach od lat nie trafiam na dobre thrillery, w kinie podobnie, serialowo jeszcze czasem coś tam zagra, ale też mało tego. A „RIP” pokazał mi, że chociaż komiks w temacie nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i wciąż potrafi pozytywnie zaskoczyć.





Komentarze