WIĘCEJ
GREJTNYCH TOMIKOWYCH OBFITOŚCI
„GTO”. No coś, co uwielbiam, jak chol… choroba.
Niby z jednej strony taki odwrócony schemat shounena, bo nie o uczniu, a
nauczycielu, ale z drugiej jednak wiernie shounenowych schematów się
trzymający, bo ten nauczyciel to poczciwy zboczeniec, który niewiele w zasadzie
potrafi, ale umie tak kombinować, że ze wszystkiego wyjdzie obronną ręką – czy
mu się to uda, czy przez przepadek, czy dzięki czyjejś pomocy, z której często
nie zdaje sobie sprawy – i otoczony wianuszkiem dziewczyn, które częściej chcą
go zabić, niż coś z nim robić, zanim nie przekonają się, co on potrafi, prze
naprzód przez to życie. No i to, jak prze, rozbraja mnie, rozwala tak, że nie
mogę się od tomików oderwać, choć czytać jest w nich co, a zabawa jest taka, że
niewiele mang na rynku może z nią konkurować.
Od nurkowania… do plażowania. Wypad nad morze? Trup
nocą? Co się tam znów dzieje u Onizuki?! A co u Tłumoko?!
W skórce: kolejny tomik „GTO” i kolejny, gdzie się
dzieje na całego. Czyli, jak zawsze. Czego my tu nie mamy, od nurkowania (sami
zobaczycie), przez latanie jak motyl, po horrorowe sceny z całkiem wiszącym z
balkonu. Grejtne Tłumokowe Oppaie… znaczy Grejtne Tomokowe Obfitości (chyba
ostatnie już z tego, co pamiętam) też są obecne, ale kto nie wie o co chodzi,
bo nie czytał serii, niech dowie się sam, zdradzać nie będę. Powiem tylko, że
się cieszę, bo wątki z Tomoko to ja akurat lubię, bo i rozbawić potrafią, i wzruszyć.
A ogólnie w tomiku wszystko leci na złamanie karku,
na łeb na szyję, ciągle coś się dzieje, ale i ciągle mamy sporo do czytania, bo
gadają tu, oj gadają, na pierwszym planie i w tle, taka już jest ta seria. Ale
to gadanie fajne, zabawne, treściwe i w ogóle (in plus za powiększony format,
bo na mniejszym niektóre rzeczy ciężko by było odcyfrować, mówię tu o ogóle
serii). No i jest tu różnorodnie, komediowo zawsze, ale różne podgatunki tej
komedii na stronach swoje znalazły miejsce. Bywa więc i dramatycznie, i
erotycznie, i ze wzruszeniami, z klimatem i zaskoczeniami.
I ze świetnymi rysunkami. Bo znakomicie ta seria
wygląda, dopracowana, nieżałująca detali czy mroczniejszych akcentów, bo autor
czerni się nie boi, a i światłem znakomicie operuje. A wszystko to składa się
na kolejny tomik świetnej, kultowej serii, który trzyma poziom i nie zawodzi
ani na moment. Trzeba czegoś więcej?
Dziękuje wydawnictwu
Waneko za możliwość przeczytania tomiku.
Komentarze
Prześlij komentarz