Przemiana - Szymon Kaźmierczak


KAFKOWSKI KOMIKS


Nowy komiks Szymona Kaźmierczaka to rzecz, jakiej się nie spodziewałem. Oczekiwałem niezłego polskiego komiksu, otrzymałem natomiast niezwykłą, wysmakowaną graficznie opowieść, w której zbiegają się jawa i sen, tak jak Kafka i Van Gogh zderzają się ze sobą w treści i rysunkach łączących różne stylistyki.


Totalitarny świat sprzed…dziesięcioleci? Wieku? Tu nic nie jest proste ani oczywiste, wszystko natomiast może być właściwie wszystkim. W takim świecie właśnie przyszło żyć Egonowi S., malarzowi, o którym plotkują ludzie. Są tacy, którzy chcieliby go zamknąć, oburzeni jego erotyczną sztuką. Oliwy do ognia dolewa jeszcze jedna z jego „modelek”, która nie doczekawszy się z jego strony zainteresowania w sferze seksualnej właśnie, wychodzi wściekła.

W tym wszystkim jest też miejsce na statek. Swoisty Titanic świata dziwnego, na którego pokładzie coraz głośniej rozbrzmiewają plotki o tym, co dzieje się w niżej położnych miejscach. Ktoś w trakcie zabaw łóżkowych uległ przemianie w robaka. I podobno nie jest jedynym, który stał się takim ludzkim karaluchem. Losy pozornie niezwiązanych ze sobą osób zbiegają się w dziwnych okolicznościach, które doprowadzają do tragedii…


Ten komiks jest jak wyrwany ze snu. Rzut oka na grafikę wystarczy by tak o nim pomyśleć, ale wrażenie to nie znika w trakcie bliższego poznania, a wręcz przeciwnie. I podobnie jest z samą treścią. Przesycona motywami znanymi z utworów Kafki fabuła rwie się i splata ze sobą zarazem, prezentując opowieści o różnych ludziach, których połączyły okoliczności. Nie wszyscy egzystują ze sobą na jednej płaszczyźnie, a ich wzajemne relacje dalekie są od jednego ciągu przyczynowo skutkowego, ale w tym chaosie jest metoda. Surrealistyczna, oniryczna, przerażająco prawdziwa, choć absolutnie nierealna. Metoda, jak cały ten komiks. Jest też w treści chaos. Po przeczytaniu tego, co uznałem za właściwą akcję byłem zagubiony. Czy autor nie miał pomysłu na rozwiązanie? Czy miała być to seria luźnych opowieści, dla których tłem stał się osobliwy świat, a które nie mają żadnych konkretów? A może miała być to tylko zabawa kafkowskimi motywami bez żadnego celu? A raczej calem miał być tu klimat i pytania pozostawione bez odpowiedzi? Ale… hmmm… „dodatek” w postaci gazety (a właściwie integralna część całości, która dopiero po przekręceniu ostatniej strony nabrała właściwego znaczenia) sprawił, że większość elementów wskoczyła na swoje miejsce, pozostawiając jednak pole pytaniom i myślom.

 

Graficznie „Przemiana” czerpie z wielu stylistyk. Sama kreska przypomina nieco humorystyczne, lżejsze komiksy Michała Śledzińskiego, choć czasami zahacza także o inspiracje Tadeuszem Baranowskim (znakomita plansza z kobietą zapalającą świece), jednak wszystko zmienia kolor. Utrzymana w odcieniach fioletów, niebieskiego i szarości paleta barw stara się przypominać malarstwo Van Gogha zarówno pod względem doboru odcieni (choć te są oczywiście bardziej stonowane, niż u legendarnego malarza), jak i grubych linii, cętek i szybkich pociągnięć pędzla.


Efekt finalny jest znakomity, chociaż Kaźmierczakowi wkradło się do albumu nieco zbyt wiele chaosu. Ma to jednak swój urok. I ma także niesamowity klimat z satyryczną nutą. Dlatego polecam gorąco i czekam na więcej takich polskich komiksów.


Komentarze