Thor #2 - Kto dzierży młot? - Jason Aaron, Russell Dauterman

KIM JEST THORKA


Jason Aaron nie jest scenarzystą, którym bym się zachwycił. Jego komiksy to najczęściej typowe do bólu, proste opowiastki rozrywkowe oparte nie na oryginalnych pomysłach, a powielaniu tego, co każdy czytał wielokrotnie. Niektórzy lubią to, co już znają, ale ja wolę raczej więcej inwencji. Dlatego do pierwszego tomu przygód kobiecej wersji Thora podchodziłem ze sporymi obawami. Z jednej strony poprzednie dokonania Aarona na polu opowieści o Gromowładnym nie zwaliły mnie z nóg, a przy okazji kobiecych interpretacji czołowych herosów Marvela było już całe mnóstwo, z drugiej scenarzysta miewa czasem naprawdę udane fabuły. Sięgnąłem więc i byłem bardzo przyjemnie zaskoczony, dlatego też z ochotą zapoznałem się z drugim - i zarazem ostatnim - tomem przygód Thorki i muszę przyznać, że warto było.


Cała historia jest bardzo prosta. Thor, po wydarzeniach z "Grzechu pierworodnego" stał się niegodnym i przestał móc korzystać z Mjolnira. Co ciekawe, nawet sam Odyn nie był w stanie podnieść młota, a tymczasem pojawiła się kobieta, która okazała się godna tej broni i stała się nową Gromowładną. Thor nie może zrozumieć co właściwie się stało, jest też ciekaw kto kryje się pod maską. Zaczyna prowadzić własne śledztwo, które staje się jego swoistą obsesją. Ale to tylko jedna strona medalu. Sytuacja między Odynem i Freją staje się coraz bardziej napięta, a Mroczny Elf zaczyna swoje knowania. Jednocześnie Thorka staje do walki z Niszczycielem. Czy jej tożsamość i tajemnice wyjdą wreszcie na jaw i co to wszystko będzie oznaczało dla Thora?



W tym miejscu chciałem napisać, że Jason Aaron powinien tworzyć krótkie historie, ale w swojej karierze zaprezentował nam wiele niedługich, ale sztampowych fabuł, więc jednak się powstrzymam. Ale faktem jest, że ograniczenie się w przypadku przygód żeńskiej wersji Thora do zalewie dziewięciu zeszytów, wyszło opowieści na dobre. Nie ma tu bowiem właściwie miejsca na żadne zbędne rzeczy. Jest jeden konkretny pomysł, konsekwentnie poprowadzony, jest szybka akcja, jest sporo wydarzeń i brak większej wtórności.



Do tego znajdziecie tu także szczyptę humoru, lekkości i klimat. Szata graficzna też nie zawodzi - jest realistyczna, ale lekka i przyjemna zarówno dla oka nastoletnich, jak i starszych odbiorców. Dobrze wypada też klasyczny bonus w postaci zeszytu z 1977 roku z linii „What if”’, gdzie zastanawiano się co by było, gdyby Thor było kobieta. Do tego mamy dobre wydanie i równie dobry przekład, co także warto docenić. Dla miłośników Thora to absolutne must read, ale każdy miłośnik fantastycznych opowieści graficznych powinien poznać ten tytuł. To dobra, zamknięta historia, którą czyta się z przyjemnością.

Komentarze