WILFRED?
Wydawnictwo Kotorii fanom mocnych,
dojrzałych mang zaserwowało właśnie nie lada gratkę. Po świetnej, poruszającej,
kontrowersyjnej „Dziewczynie znad morza” nadszedł czas na nowy tytuł
znakomitego scenarzysty i genialnego rysownika Inio Asano – „Dobranoc, Punpunie”.
I jeśli macie jeszcze jakieś wątpliwości, zapomnijcie o nich i sięgnijcie po tę
opowieść, bo to kawał rewelacyjnej mangi, która nie pozostawia czytelnika
obojętnym.
Głównym bohaterem tej serii jest Punpun,
dziesięcioletniego chłopka, który sportretowany został jako ptakopodobne
stworzenie. Punpun nie ma łatwego życia. Z jednej strony nie należy do
najbardziej inteligentnych dzieci i wszystko pojmuje na swój specyficzny
sposób, z drugiej zaś w jego domu nie dzieje się najlepiej: pozostający bez
pracy ojciec nie traktuje niestabilnej emocjonalnie żony w szczególnie dobry
sposób, a sytuacja w rodzinie z czasem staje się coraz trudniejsza, a nawet
niebezpieczna.
W chwili, gdy poznajemy Punpuna, z
jego klasy odchodzi dziewczyna, w której się zakochał. Smutek chłopaka przerywa
pojawienie się w jej miejsce nowej koleżanki, sympatycznej Aioko Tanaki.
Niestety problemów w życiu Punpuna nie brakuje. Jego koledzy zresztą też nie
mają lekko. Jak poradzą sobie w starciu z życiem? Czy ich niewinność ocaleje? I
co szykuje dla nich los?
Kiedy Asano skończył swoją
wcześniejszą mangę, „Solanin”, doszedł do wniosku, że kończy z tworzeniem
wesołych komiksów. Jego wydawca i redaktor sprzeciwiali się temu pomysłowi i
jedynie dzięki swojej popularności autor zdołał dopiąć swego i tak oto na rynku
pojawiła się opowieść „Dobranoc, Punpunie”. Założenie całości było proste:
zrobić rzecz w połowie romantyczną, a w połowie będącą opowieści drogi.
Ostatecznie jednak powstało coś o wiele więcej – porywająca, nieco depresyjna,
ponura i bardzo życiowa opowieść, która zachwyca, poraża i dostarcza
niesamowitych przeżyć.
Jednocześnie „Dobranoc, Punpunie”
to opowieść specyficzna, ale w jak najbardziej pozytywnym tych słów znaczeniu.
Główny bohater, przedstawiony jako ptak, dziwny i nie pasujący zarówno
wyglądem, jak i charakterem do innych, z miejsca przywodzi na myśl psią postać
z niezapomnianego serialu „Wilfred”. Jego rozmowy z Bogiem, jak i samo
przedstawienie Boga, wprowadza do akcji kolejne nietypowe, oniryczne elementy,
podkreślające tylko niezwykłą atmosferę tej mangi. Ale wszystko pozostaje
zarazem jak najbardziej realne i mocno trzymające się ziemi. Przesycone
emocjami i brudem, pełne miłości, zauroczenia, seksu, przemocy, depresji itd.,
itd. Efekt finalny po prostu zachwyca głębią, dojrzałością i siłą z jaką
atakuje tak umysł, jak i serce odbiorcy.
I zachwyca też szata graficzna.
Wszystko tutaj – oczywiście poza samym Punpunem i jego bliskimi, którzy są
przedstawieni cartoonowo, w maksymalnym uproszczeniu i nawet za pomocą
zdecydowanie grubszej, bardziej brudnej kreski – jest realistyczne i
dopracowane w najdrobniejszych detalach. Postacie, ich ubiór, mimika, tła,
plenery, budynki – wszystko to jest przepięknie uchwycone i genialnie oddane.
Całość ogląda się tak samo jak czyta, rewelacyjnie. Owszem, nie jest to
opowieść dla wszystkich, a już na pewno nie dla odbiorców poniżej osiemnastego
roku życia, ale każdego gorąco zachęcam do poznania jej. Tym bardziej, że
całość została pięknie wydana w podwójnej grubości tomie.
Chcecie kupić mangę, znajdziecie ją
tutaj:
Komentarze
Prześlij komentarz