NA
POMOC WROGOWI
Jakim scenarzystą jest Jason Aaron
chyba nikomu mówić nie trzeba. Swoich fanów posiada, temu nie da się
zaprzeczyć, ale jak wiadomo ludzie lubią to, co już znają, a on im tego
dostarcza. Najczęściej robi to w kiepski sposób (niektóre opowieści o
Wolverine’ie czy beznadziejne „War of the Realms”), czasem jednak potrafi
powielać pomysły w dobrym stylu i właśnie dobre są jego komiksy z serii „Potężna Thor”.
Tym razem Thor Gromowładna musi
pomóc… swojemu wrogowi. Dario Agger, prezes Roxxonu, który jest współwinny
wielkiej masakrze świetlistych elfów, znalazł się w niebezpieczeństwie.
Niezadowoleni z braku zysków wynikających z podbijania elfickiego świata
szefowie wielkich korporacja postanawiają zająć się Aggerem. Ktoś jednak będzie
musiał go ocalić, a kto zrobi to lepiej, niż Bogini Piorunów? Rzecz w tym, że
zadanie to będzie o wiele trudniejsze, niż nawet ona mogłaby sądzić…
Zastanawiam się, jak Aaron, który
stworzył wspomniany już koszmar „War of the Realms”, najgorszy event Marvela
jaki czytałem (o ile fakt, że odpadłem po pierwszym zeszycie w ogóle mianem
czytania można określić), czasem potrafi zrobić coś dobrego. Owszem, nie
oryginalnego ani świeżego, tego nie można powiedzieć, bo wszystkie jego prace
to po prostu kopie pomysłów i fabuł innych artystów, ale naprawdę przyjemnego w
odbiorze i potrafiącego wciągnąć. Nowości żadnych tutaj nie ma, wałkowanie
tematu firmy Roxxon, która jest jednym z najsłabszych przeciwników komiksowych,
jakie wymyślono, trudno zaliczyć in plus, a jednak zabawa z tym tomem jest
naprawdę dobra.
Co zatem tutaj mamy? Przede wszystkim
konkretną akcję, szybkie tempo i brak nudy. Ale co ważniejsze komiksy z tej
serii mają do zaoferowania naprawdę nieźle skrojoną bohaterkę. Jane Foster jako
Thor to też nie pomysł Aarona, bo ta pojawiła się kilka dekad temu w jednym z
zeszytów „What if’…”, a jednak jest na tyle mało wyeksploatowana, by
pozostawała atrakcyjną postacią dla czytelników. Owszem, jej motywy odnośnie
leczenia raka mnie nie przekonują, za to doceniam wynikające z tego emocjonalne
momenty. Dzięki temu – a także dzięki świadomości, że dostajemy tu opowieść z
założenia epicką – całość pochłania się z dużą przyjemnością i ochotą na
więcej, nawet jeśli to tylko stricte rozrywkowa opowieść.
Rysunkowo album też wypada dobrze.
Przyjemna dla oka kreska Dautermana wygląda naprawdę dobrze (widać to zresztą
po samej okładce). Nieco gorzej prezentują się grafiki Garrésa, ale i one nie
są złe. Całość wieńczy tradycyjnie bardzo dobre wydanie. Kto więc lubi marvelowskie
opowieści i historie o Thorze, powinien całość poznać. Nawet jeśli nie trawi
dzieł Aarona, akurat tym razem warto sięgnąć po ten tytuł.
Komentarze
Prześlij komentarz