Green Lantern: Najczarniejsza noc - Geoff Johns, Ivan Reis

W CIENIU NOCY


Czy w blasku dnia, czy w cieniu nocy
Strzeż się zielonej pierścienia mocy

- tekst przysięgi Green Lanternów
 

„Najczarniejsza noc” to zdecydowanie jednej z najbardziej znanych i najlepszych eventów poświęconych postaci Green Lanterna. Nic w tym dziwnego, skoro jego scenariusz napisał Geoff Johns, autor takich opowieści, jak „Flashpoint: Punkt krytyczny”, „Superman: Tajna Geneza” czy „Nieskończony kryzys”. Bardziej wyrobnik, niż artysta, ale jakże utalentowany i potrafiący stworzyć komiksy naprawdę znakomite i przełomowe. I takim właśnie dziełem jest niniejszy album, który poznać powinien nie tylko fani Green Laterna ale i wszyscy miłośnicy opowieści z uniwersum DC Comics.


W kosmosie istnieją nie tylko Zielone Latarnie, ich barw jest znacznie więcej, a reprezentanci poszczególnych grup nie pałają do siebie sympatią. Strażnikom z planety Oa udaje się zachowywać kruchy rozejm, jednak kiedy na scenie pojawiają się Czarne Latarnie, które chcą tylko jednego – zabić wszystkich we wszechświecie – wszystko się zmienia. Latarnicy będą musieli połączyć ze sobą siły niezależenie od reprezentowanego koloru, byle powstrzymać zagrożenie, które wykracza poza ich pojmowanie. Ale czy będą w stanie?


„Najczarniejsza noc” (tytuł w oryginale – „Blackest Night” – odnosi się do fragmentu przysięgi Green Lanternow”: In brightest day, in blackest night, po polsku znanego jako Czy w blasku dnia, czy w cieniu nocy) to ostatnia z trzech wielkich opowieści Geoffa Johnsa o Green Lanternie. Pierwsza, „Green Lantern: Rebirth”, pojawiła się w 2005 roku (w Polsce mogliśmy czytać jej kontynuacje: „Zemsta Green Lanternów” i „Poszukiwany Hal Jordan”). Druga, „Sinestro Corps War” zadebiutował pod koniec 2007 roku, a w jej finale pojawił się wątek przepowiedni o Najczarniejszej nocy, zainspirowany opowieścią „Tygers” Alana Moore’a. I tu docieramy do poprzedzonej wydanym w naszym kraju albumem „Green Lantern: Tajna geneza” opowieści „Najczarniejsza noc” z 2009 roku, którą dekadę po jej premierze wreszcie możemy cieszyć się w rodzimym języku.


A cieszyć jest się czym, bo to naprawdę świetny komiks. Niezależny od pozostałych wspomnianych już opowieści, choć oczywiście warto znać ogół losów Hala Jordana i Korpusu Zielonych Latarni, ale i bez tego śmiało można po całość sięgnąć. „Najczarniejsza noc” to bowiem znakomita, epicka rozrywka spod szyldu superhero. Lekka, wciągająca, pełna rozmachu, szybkiego tempa i zwrotów akcji. Nieskomplikowana, ale jakże intrygująca i o wiele bardziej udana od ostatnich eventów DC wydanych w Polsce, takich jak np. „Metal”. Świetnie przy tym narysowana – w sposób realistyczny i szczegółowy – i ładnie wydana, robi duże wrażenie i aż żal, że nie możemy cieszyć się, choć częścią tie-inów (wszystkich było kilkadziesiąt więc nawet o nich nie marzę).


Kto więc lubi Green Lanterna i ogólnie opowieści DC, koniecznie powinien rozejrzeć się za „Najczarniejszą nocą”. Świetna zabawa w klimacie kinowych blockbusterow gwarantowana. Po takich albumach aż chce się czytać przygody tytułowego bohatera.

Komentarze