SPY HARD
Maj przyniósł nam nową serię mangową. „Spy×Family”,
bo o niej mowa, to całkiem udana opowieść akcji, lekka, szybka, dynamiczna,
pełna zagrożeń, ale nie wolna od uroku czy stonowanego humoru. W trakcie
lektury trudno nie odnieść wrażenia, że to łagodniejsza siostra znakomitego „Murcielago”,
mająca swój klimat i charakter i zapowiadająca się naprawdę ciekawie, jeśli
lubicie mangowe akcyjniaki.
Zmierzch jest szpiegiem. W czasach, gdy wszystkie
kraje pod przykrywką pokoju prowadzą ze sobą wojnę informacyjną, on sprytnie
lawiruje na polu bitwy, zmieniając ciągle twarz. Właśnie wykonał kolejne
zadanie, a już czeka na niego nowa misja. Jego nowym celem jest przewodniczący
Partii Zjednoczenia Narodowego, który zagraża pokojowi między Wschodem i
Zachodem. Problem w tym, że tym razem Zmierzch nie będzie działał sam. Musi znaleźć
sobie żonę i dziecko! Po co? Jego cel rzadko bywa w miejscach publicznych,
jedynie spotkania rodzicielskie w szkole syna stanowią okazję, by go dopaść. Trudno
się mówi, czasem trzeba działać i tak. Wkrótce jednak Zmierzch przekonuje się,
że nic nie jest takim, jakie się wydawało. Jego „rodzina” skrywa bowiem własne
sekrety i to naprawdę zabójcze…
„Spy×Family” to komedia akcji łącząca w sobie coś z
klimatów filmów o Jamesie Bondzie, z takimi obrazami, jak „Wojna państwa Rose”
i podobnymi im produkcjami, których namnożyło się swego czasu w kinach. Jest tu
też coś z „Murcielago”, znakomitej serii mangowej, co konkretnie – trudno rzec,
ale widać to chociażby w szacie graficznej. Owszem, chociaż seria ta jest pełna
akcji i niebezpieczeństw, nie ma tu mroku, brutalności czy lejącej się krwi,
które znamy z „Murcielago”, a i humor jest innego typu, ja jednak nie mogłem
się pozbyć wrażenia występowania pewnych podobnych cech i tak już zostało. Zresztą
szata graficzna skojarzyła mi się też trochę z „Dimension W”, a i do innych
dzieł także mógłbym ją porównać na tym, czy innym polu, ale nie ma to teraz większego
sensu.
Tak czy inaczej, „Spy×Family” to rzecz o własnych charakterze
i klimacie. Jak na komedię, humor jest w niej stonowany. Jak na opowieść akcji
i to na dodatek szpiegowską, akcja nie jest w takim stopniu siłą napędową historii,
jak mogłoby się wydawać. Mogło to nie wyjść, a jest ciekawe, udane i bardzo
przyjemne w odbiorze. Całość przesycona jest jakąś taką brytyjską nutą, widoczną
także w ilustracjach: dość jasnych, prostych, ale jak to w mangach najczęściej bywa,
udanych i dobrze pasujących do całości. A przy okazji mających w sobie coś, co
przyciąga wzrok.
Kto lubi mangi akcji i komedie sensacyjne o szpiegach,
powinien „Spy×Family” poznać. ta seria ma swój urok i zapowiada się ciekawie,
chociaż jeszcze nie w pełni wykorzystuje potencjał, jaki w niej drzemie. To jednak,
co nam oferuje już teraz, w zupełności wystarczy byśmy chcieli do niej wracać.
Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie
egzemplarza do recenzji.
podoba mi się kreska, fabuła trochę ograna, ale na pewno dobrze się czyta :-)
OdpowiedzUsuń