„The Authority” to kolejna seria, jaką Egmont przejął po jednym z nieistniejących
już wydawnictw – tym razem Manzoku. Przed laty po polsku ukazało się szesnaście
zeszytów tej serii, czyli cały run Ellisa i początek – a zarazem najlepszą
opowieść cyklu – runu Marka Millara. To, co znajdziecie w tym tomie to po
prostu reedycja zeszytów stworzonych przez duet Ellis / Hitch (uzupełniona o
dodatek), ale jeśli jeszcze nie znacie tej opowieści i nie macie jej na półce,
koniecznie powinniście to zmienić. Może i „Authority” to nie tak wielkie
dzieło, jak „Planetary” czy „Transmetropolitan”, ale nadal to kawał
wyśmienitego komiksu dla dorosłych, którzy chcieliby nieco innego spojrzenia na
mit superhero.
Koniec XX wieku. Superbohaterów już nie ma, a my zostaliśmy
zostawieni sami sobie. Kiedy największe miasta świata atakują złoczyńcy pod
dowództwem szalonego Gamorry, pojawiają się jednak nadzieja – Jenny Sparks,
duch XX wieku, która zebrała niedobitki drużyny Stormwatch i rusza do boju. Od
teraz jako Authority stają do walki z terrorystami, inwazją z alternatywnej
Ziemi czy przybyciem obcej istoty, która podaje się za Boga. A wszystkim tym wyzwaniom
stawiają czoła w sposób brutalny, bezkompromisowy i pokazujący każdemu, kto tak
naprawdę tutaj rządzi…
„The Authority” po raz pierwszy miało ukazać się w
Polsce nakładem wydawnictwa Fun Media (reanimowanego TM-Semic), niestety tak
się złożyło, że oficyna upadła po wydaniu kilku nieźle zapowiadających się
tytułów i plan nie doszedł do skutku. Potem wielu wydawców zajęło się
wznawianiem i kontynuowaniem tytułów przez nich opublikowanych („Amazing
Spider-Man”, „Lobo”, „JLA: Ziemia 2”) czy wypuszczeniem na rynek tych, których
nie zdążyli („Daredevil: Diabeł stróż”, „Lobo powraca”). „Authroity” wykazało
się wówczas nakładem Manzoku, wydawcy, który plany miał spore, ale też szybko odszedł
z tego rynku. A teraz powraca i mamy szansę w końcu poznać całą serię.
Czy tak będzie? Czas pokaże, ale wnioskując z
faktu, że Egmont swoją edycję opiera na „Absolute Authority”, najprawdopodobniej
rewelacyjne zeszyty „The Authority vs. Lobo: Jingle Hell” i „The Authority /
Lobo: Spring Brak Massacre!” zostaną pominięte, ale może doczekamy się ich w
oddzielnym albumie. Wracając jednak do samej opowieści, o mamy tu kawał
znakomitej rozrywki. W latach swojego debiutu, ta seria została uznana za
najbardziej kontrowersyjną o superbohaterach. Kontrowersyjną, oryginalną,
odświeżającą. Nie jest to do końca prawda, bo brutalność, wulgarność i tym
podobne elementy nie czynią z niej reformatora (tym bardziej, gdy za tradycją rewolucja
komiksowy stoją takie nazwiska, jak Moore czy Miller), ale jako opowieść
rozrywkowa „The Authority” biją większość regularnych tytułów.
Mamy tu dobrze skrojonych bohaterów, szybką i widowiskową akcję, udane fabuły (może poza drugim story arciem, sprawiającym nieco chaotyczne wrażenie), które czerpiąc ze zgranych motywów (choćby bohaterowie obdarzeni mocami kontra Bóg – było to w „Kaznodziei” czy w „Lobo”) tworzy wyśmienitą mieszankę wybuchową. Czyta się to szybko, lekko i przyjemnie, chociaż czytelnik, który nie miał okazji poznać wcześniejszej serii Ellisa, „Stormwatch”, skąd pochodzi większość ekipy „Authority”, nie wyłapie wszystkich smaczków. Jednocześnie jest tu napięcie, epickie sceny, sporo prawdziwej siły wyrazu i nuta czegoś ponad – łącznie z satyrą na komiksy (Apollo to z założenia żart z Supermana) i schematy gatunku superhero. Do tego rzecz jest wyśmienicie i realistycznie zilustrowana i rewelacyjnie wydana. Każdy dojrzały miłośnik komiksów znajdzie tu coś dla siebie, a że kolejny tom i zawarta w nim opowieść „Narodziny” napisana przez Marka Millara będzie jeszcze lepszy, jest na co czekać.
Komentarze
Prześlij komentarz