Authority, tom 1 - Warren Ellis, Bryan Hitch, Phil Jimenez

(NAJ)WYŻSZA WŁADZA

 

„The Authority” to kolejna seria, jaką Egmont przejął po jednym z nieistniejących już wydawnictw – tym razem Manzoku. Przed laty po polsku ukazało się szesnaście zeszytów tej serii, czyli cały run Ellisa i początek – a zarazem najlepszą opowieść cyklu – runu Marka Millara. To, co znajdziecie w tym tomie to po prostu reedycja zeszytów stworzonych przez duet Ellis / Hitch (uzupełniona o dodatek), ale jeśli jeszcze nie znacie tej opowieści i nie macie jej na półce, koniecznie powinniście to zmienić. Może i „Authority” to nie tak wielkie dzieło, jak „Planetary” czy „Transmetropolitan”, ale nadal to kawał wyśmienitego komiksu dla dorosłych, którzy chcieliby nieco innego spojrzenia na mit superhero.

 

Koniec XX wieku. Superbohaterów już nie ma, a my zostaliśmy zostawieni sami sobie. Kiedy największe miasta świata atakują złoczyńcy pod dowództwem szalonego Gamorry, pojawiają się jednak nadzieja – Jenny Sparks, duch XX wieku, która zebrała niedobitki drużyny Stormwatch i rusza do boju. Od teraz jako Authority stają do walki z terrorystami, inwazją z alternatywnej Ziemi czy przybyciem obcej istoty, która podaje się za Boga. A wszystkim tym wyzwaniom stawiają czoła w sposób brutalny, bezkompromisowy i pokazujący każdemu, kto tak naprawdę tutaj rządzi…

 

„The Authority” po raz pierwszy miało ukazać się w Polsce nakładem wydawnictwa Fun Media (reanimowanego TM-Semic), niestety tak się złożyło, że oficyna upadła po wydaniu kilku nieźle zapowiadających się tytułów i plan nie doszedł do skutku. Potem wielu wydawców zajęło się wznawianiem i kontynuowaniem tytułów przez nich opublikowanych („Amazing Spider-Man”, „Lobo”, „JLA: Ziemia 2”) czy wypuszczeniem na rynek tych, których nie zdążyli („Daredevil: Diabeł stróż”, „Lobo powraca”). „Authroity” wykazało się wówczas nakładem Manzoku, wydawcy, który plany miał spore, ale też szybko odszedł z tego rynku. A teraz powraca i mamy szansę w końcu poznać całą serię.

 


Czy tak będzie? Czas pokaże, ale wnioskując z faktu, że Egmont swoją edycję opiera na „Absolute Authority”, najprawdopodobniej rewelacyjne zeszyty „The Authority vs. Lobo: Jingle Hell” i „The Authority / Lobo: Spring Brak Massacre!” zostaną pominięte, ale może doczekamy się ich w oddzielnym albumie. Wracając jednak do samej opowieści, o mamy tu kawał znakomitej rozrywki. W latach swojego debiutu, ta seria została uznana za najbardziej kontrowersyjną o superbohaterach. Kontrowersyjną, oryginalną, odświeżającą. Nie jest to do końca prawda, bo brutalność, wulgarność i tym podobne elementy nie czynią z niej reformatora (tym bardziej, gdy za tradycją rewolucja komiksowy stoją takie nazwiska, jak Moore czy Miller), ale jako opowieść rozrywkowa „The Authority” biją większość regularnych tytułów.

 

Mamy tu dobrze skrojonych bohaterów, szybką i widowiskową akcję, udane fabuły (może poza drugim story arciem, sprawiającym nieco chaotyczne wrażenie), które czerpiąc ze zgranych motywów (choćby bohaterowie obdarzeni mocami kontra Bóg – było to w „Kaznodziei” czy w „Lobo”) tworzy wyśmienitą mieszankę wybuchową. Czyta się to szybko, lekko i przyjemnie, chociaż czytelnik, który nie miał okazji poznać wcześniejszej serii Ellisa, „Stormwatch”, skąd pochodzi większość ekipy „Authority”, nie wyłapie wszystkich smaczków. Jednocześnie jest tu napięcie, epickie sceny, sporo prawdziwej siły wyrazu i nuta czegoś ponad – łącznie z satyrą na komiksy (Apollo to z założenia żart z Supermana) i schematy gatunku superhero. Do tego rzecz jest wyśmienicie i realistycznie zilustrowana i rewelacyjnie wydana. Każdy dojrzały miłośnik komiksów znajdzie tu coś dla siebie, a że kolejny tom i zawarta w nim opowieść „Narodziny” napisana przez Marka Millara będzie jeszcze lepszy, jest na co czekać.

Komentarze