Po ponad pół roku na polskim rynku pojawił się
kolejny tom „Ariola”. Kto czytał poprzednie tomy, wie, że warto było czekać. Kto
nie czytał, a ceni dobre, nieoczywiste i tym bardziej niegłupie komiksy dla
całej rodziny, koniecznie powinien poznać Ariola. I śmiało może zacząć od tego
tomu, bo każda część to zbiór krótkich, samodzielnych opowieści. Ale wszystko
to jest tak znakomite, że ciężko jest poprzestać na jednym tylko tomie.
Osiołek Ariol i jego koledzy powracają! Co tym
razem na nich czeka? Dużo niezwykłości, jak neutronowa konewka. Ale czym ona
jest i do czego służy? Tego będą musieli dowiedzieć się nasi bohaterowie. Do tego
nadciągają latające karaluchy, z którymi poradzić będzie chciał sobie Ramono, a
Scysja wpada na pomysł, by… Ariol został dyrygentem. Ale co on na to? I co
jeszcze na nich czeka, bo nie ulega wątpliwości, że to dopiero początek!
Nie raz pisałem, że „Ariol” to świetna seria. A właściwie
to nie tyle świetna, co momentami wręcz rewelacyjna. Może jeszcze pierwszy tom
nie do końca wykorzystywał ten potencjał, ale potem się to zmieniło i „Ariol” poziom
ten utrzymuje po dziś dzień, kiedy to możemy cieszyć się ósmym tomem przygód
osiołka. A cieszyć się, to zdecydowanie najlepsze określenie, bo ta seria
właśnie cieszy czytelników niezależnie od wieku.
Co o tym decyduje? Kilka podstawowych elektów. Świetny
humor, trochę niegrzeczny, oparty na podobnym typie dowcipów, co „Titeuf”, „Mikołajek”
czy „Dziennik cwaniaczka”, ciekawe przygody, niezwodna logika bohaterów,
których kombinowanie nad najprostszymi nawet rzeczami, pakuje ich w coraz to
dziwniejsze tarapaty. Jest też taka prosta, codzienna życiowa strona, pełna
problemów w szkole, z rodzicami, w miłości… Czyli dokładnie to, co w takiej
opowieści powinno się znaleźć.
A wszystko to jest przy okazji znakomicie
zilustrowane. Prosta, cartoonowa kreska i wyraziste kolory, które witają nas na
okładce to jedynie przedsmak tego, co czeka w środku. Bo w samym komiksie czeka
na Was sporo innych rzeczy, takich, jak świetnie uchwycone tła czy momentami
wprost rewelacyjny klimat (gdy do historii wdziera się mrok), budowany za
sprawą brudnych barw. Wszystko to razem wzięte daje naprawdę znakomity efekt,
który z miejsca wpada w oko i staje się jeszcze lepszy, po bliższym poznaniu.
Dlatego, jak już pisałem, kto lubi dobre komiksy
dla całej rodziny, koniecznie powinien tę serię poznać. „Ariol” wciąga i bawi,
satysfakcjonuje, urzeka, ale i przemawia do nas prawdziwością. I jak przy tym
fascynuje!
Dziękuję wydawnictwu
Adamada za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz