Pierwszy tom „Die” był niezłą, ale tylko niezłą
wyprawą do świata rodem z lat 80. XX wieku, w którym odbijały się wszystkie
growe i popkulturowe fascynacje jego scenarzysty. I śmiało by ten jeden tom
wystarczył, jako pole do sentymentalnych wynurzeń. Tym bardziej, ze był
zamkniętą opowieścią. Twórcy jednak postanowili kontynuować swoją opowieść i…
Cóż, nadal jest nieźle. I nadal nie jest tak dobrze, jak mogłoby być. Chociaż
jeśli lubicie gry RPG i chcecie komiksu zakorzenionego w ich klimatach, śmiało
możecie sięgnąć.
Z krainy gry, do której trafili po latach
bohaterowie nie tak łatwo jest uciec. Albo wszyscy zgodzą się wrócić, albo nie
wróci nikt. Problem w tym, że drużyna jest podzielona, a co za tym idzie powrót
nie jest możliwy. Ale czy aby na pewno? I czy uciekając przed tym światem bohaterowie
czasem nie uciekają przed tym, kim sami są?
Gdyby „Dungeons and Dragons” były „Jumanji”,
wyglądałyby mniej więcej tak, jak „Die”. Mniej więcej, bo mogła być to o wiele
lepsza seria, bardziej czerpiąca z klimatów tamtych dzieł czy popkultury lat
80., mocniej przesycona sentymentem, bawiąc się konwencją, formułą, bardziej wkraczająca
na metafikcyjne czy postmodernistyczne pole. Wtedy wszystko to sprawdziłoby się
o wiele bardziej, bo potraktowanemu ze śmiertelną powagą tematowi zabrakło tej
nonszalancji i lekkości, jaką mieć powinien. I jaką by miał, gdyby był tworem z
lat 70. czy 80. XX wieku. Jest jednak, co jest. A co dokładniej?
Przede wszystkim potraktowana z powagą typowa
opowieść fantasy. Jak pamiętacie z dodatków do pierwszego tomu, autor w bardzo dokładny
sposób rozplanował swój świat, przygotował wszystko, przemyślał, rozpisał…
Problem w tym, że kiedy czyta się „Die”, czytelnik tego nie widzi. Widzi za to
prostą opowieść fantasy, gdzie bohaterowie mają do wykonania jaki quest i
zmagają się z wrogami. Samo w sobie ma to pewien urok, czyta się też nieźle,
ale nie ma w tym zachwytu, nawet jeśli w niektórych scenach aż prosi się o to,
by zaatakowały nas emocjonalnie czy choćby po prostu epicką sceną.
Mimo to „Die” jest przyzwoitą lekturą. Już mniej
pociągającą, niż na początku, kiedy to jako miłośnik podobnych dzieł, z jakich twórcy
czerpali, dałem się na chwilę – krótką, ale jednak – uwieść samej idei, ale
nadal całkiem niezłą. Nieźle nazrywaną i bardzo ładnie wydaną. Nie jest to
komiks dla wszystkiego, trochę zabrakło ambicji, została rozrywka, niemniej
jeśli ktoś taką rozrywkę lubi, może spróbować tej serii. Może akurat jego
zachwyci.
Komentarze
Prześlij komentarz