CO TO ZA
UCZUCIA?
Czwarty tom „Zbudź się, śpiąca królewno” to
kontynuacja tendencji wyznaczonej przez poprzednią część. Co to znaczy? Że
manga stała się bardziej szojkowo-szkolno życiowa ;) Ale dla fanów gatunku, do
których tytuł skierowany jest przecież od samego początku, to coś, na co
liczyli, więc na pewno nie będą zawiedzeni.
Dziewczyna z nawiedzonego domu na wzgórzu, która
łatwo ulega opętaniom i chłopak dorabiający tam, jako pomoc domowa. Spotkali
się, poznali, teraz ich relacja stopniowo się rozwija. Ale jakie uczucia ich
wypełniają? I do czego mogą prowadzić?
„Zbudź się, śpiąca królewno” to typowe shoujo,
które przełamane zostało odrobiną tajemnicy (na początku zdecydowanie
wyrazistszej, niż teraz), fantastyki i mroku. Oczywiście od pierwszych chwil
były o jedynie dodatki do gatunkowej historii. Liczy się, więc nie to, co na
początku wydawało się siłą napędową całości, a to, co jest nią w
rzeczywistości. Czyli? Czy naprawdę trzeba to komuś wyjaśniać? Ale dla
formalności dodam, że obyczajowo-romantyczna historia o relacji łączącej
młodych ludzi – i do nich skierowanej.
Bo shoujo, niezależnie od gatunku, shoujo
pozostanie. Wiadomo, czego chcą młode dziewczyny, do których głownie skierowana
jest całość i to muszą dostać. A w tym przypadku właśnie to dostają. Chłopak i dziewczyna,
przypadek, który ich połączył, tajemnice, wzajemnie rodzące się uczucia, rodzące
się i rozwijane relacje, kłopoty… Każdy to zna, każdy czytał wiele razy,
niejeden nawet nie zdoła zliczyć ile. Po co czytać po raz kolejny? Choćby, dlatego
że to jeden z tych schematów, który nigdy się nie nudzi. Druga sprawa jest
taka, że „Zbudź się, śpiąca królewno” to po prostu dobry przedstawiciel swojego
gatunku i jako taki czyta się go naprawdę przyjemnie.
Są tu emocje, są wzruszenia, jest lekkość i delikatność.
Nie brakuje także spokojnej codzienności, skupienia na detalach czy czułości. Graficznie
zaś całość jest lekka, prosta, ale dobrze oddająca te aspekty opowieści, które
ma oddawać. Jest zatem całkiem sporo symboliki, klimatu i uroku, widocznych już
na pierwszy rzut oka.
Kto lubi szojki, będzie zadowolony. „Zbudź się, śpiąca
królewno” nie rewolucjonizuje gatunku, ale w dobrym stylu odtwarza najważniejsze
elementy i schematy. I nic więcej fan(k)om nie potrzeba, prawda?
Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz