OSTATNI BASTION
LUDZKOŚCI
Mamy siebie
I mamy coś jeszcze
Ty wołasz
Ja mówię,
że jestem
Trzymaj
mnie
Trzymaj
świat
Który
stacza się tak jak ja
- Maleo Reggae Rockers
Zanim powstał „Bastion” Stephena Kinga, a po nim
cała masa inspirowanych tym dziełem książek, istniała już ta powieść. I to
właśnie ona zainspirowała Króla Horroru do napisania swojego najsłynniejszego
działa. Ale chociaż powieść „Ziemia trwa” po raz pierwszy ukazała się w 1949
roku, dopiero teraz doczekaliśmy się jej polskiego wydania. Czekać jednak było
warto, bo to naprawdę świetne dzieło i jedno z najlepszych w swoim gatunku.
Zaczęło się od epidemia. Nikt nie widział skąd się
wzięła, ale w jej wyniku zginęła większość ludzkości. Ish, jeden z nielicznych
ocalałych, zaczyna obawiać się, dokąd zmierza ludzkość i jak bardzo się stoczy.
Ale jest też nadzieja – dla niego staje się nią Em. To właśnie z nią zacznie
budować wspólnotę, ale co ich czeka po drodze? I czy coś takiego ma jeszcze
jakąkolwiek rację bytu?
„Ziemia trwa” nie jest pierwszą powieścią postapo w
dziejach. Przed nią istniały już bowiem takie dzieła, jak „The Scarlet Plague”
Jacka Londona z 1912 roku czy jeszcze wcześniejsza, bo opublikowana w 1826 roku
„The Last Man” Mary Shelley. Kto zrobił jednak lepsze dzieło i bardziej
wytyczył gatunkowe ścieżki, spierać się nie ma co – wszystko zależy od gustu
czy tego, jakie kierunki postapo bardziej do nas przemawiają. Jednak jakkolwiek
by nie podchodzić do tematu, powieść Stewarta to wciąż jedno z najlepszych
dokonań postapokaliptycznej fantastyki i naprawdę świetna książka niezależnie
od preferencji gatunkowych.
Kiedy czytałem „Ziemia trwa”, pierwsze co przyszło
mi na myśl to to, że właśnie za takie książki uwielbiam „Wehikuł czasu”. Wiem,
że nie jest to pierwsza taka seria, a i w ramach jej oferty często pojawiają
się tytuły nieoczywiste, a zatem i nie te najbardziej znane, ale tak czy
inaczej zawsze są to pozycje poznania warte, czasem zaś dostajemy prawdziwe
perełki, które już dawno powinny pojawić się na polskim rynku, a dopiero teraz
zagościły na księgarskich półkach.
Abstrahując od tego – chociaż już sam fakt
polskiego wydania należy jest docenić – „Ziemia trwa” to dzieło naprawdę
wyśmienite. Ta jedyna powieść SF w dorobku autora, w 1951 roku została
nagrodzona pierwszą International Fantasy Award, a magazyn „Locus” uznał ją za
jedną z najlepszych książek sci fi w dziejach. Nie ma się co dziwiąc. Dzieło to
bowiem porusza, intryguje, przeraża i urzeka wizją i pokazuje, jak wielu od
tamtej pory czerpało z niej pełnymi garściami. Świetnie napisana i
zaangażowana, pozostaje aktualna – szczególnie w czasach, gdy planeta jest tak przeludniona
i zniszczoną przez ludzi – i nieprzerwanie robi wrażenie. Dlatego na całym świecie
jest wznawiana raz po raz.
W skrócie, poznajcie koniecznie. To naprawdę
wielkie dzieło i rzecz warta polecenia każdemu. A przy okazji jeden z
najlepszych, jeśli nie najlepszy tom „Wehikułu czasu”, a tych świetnych nigdy
przecież nie brakowało.
Dziękuję wydawnictwu
Rebis za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz