Po świetnych przygodach Avengers, które właściwie
były jednym wielkim eventem, pisanych przez Hickmana i niezłym runie Waida,
pierwszy tom cyklu pod przewodnictwem Jasona Aarona okazał się całkiem udaną
rozrywką. Rozrywką skupioną na szalonej epickiej akcji i wnikaniu w genezę
naszego świata i przeszłych wydarzeń uniwersum Marvela. I dokładnie to
kontynuuje tom drugi, trzymając podobny, naprawdę udany, chociaż pozbawiony
głębi poziom.
Avengers udało się wygrać starcie z Mrocznymi Celestianami
i odkryć tajemnice przeszłości, ale to jedynie jedno z wyzwań, jakim muszą
stawić czoła teraz, gdy w nowym składzie wrócili do akcji. Nowy przewódca
drużyny, nowa pełna tajemnic baza… i nowe problemy. Tak przedstawia się nowa
rzeczywistość Mścicieli. I Namor, i rząd USA nie są zadowoleni ich sojuszem z
Wakandą, a już samo to wystarczyłoby do zajęcia naszych herosów na dłużej, ale
trzeba jeszcze odkryć kolejne tajemnice z przeszłości…
Linia wydawnicza Marvel Fresh, to powrót do
początków i korzeni. Jason Aaron wziął to sobie jak najdosłowniej do serca, bo
nie dość, że estetyką uderzył w kompilację przygód klasycznych i tych z lat
90., to jeszcze sięgnął również do korzeni istnienia życia na Ziemi, jak i w
samym Uniwersum Marvela, prezentując nam drużynę, którą można uznać za
przedwiecznych prekursorów Avengers. I wątki te kontynuuje w drugim tomie,
stanowiącym kolejny rozdział jego sagi ukazującej nam przeszłe i teraźniejsze
wydarzenia.
Ten tom to także bezpośrednia kontynuacja i
jakości, i estetyki tomu poprzedniego. Owszem, ilustracje mogłyby być lepsze,
bo prace Eda McGuinnessa, choć całkiem udane, są tak mocno cartoonowe, że
obniżają nieco wiek docelowy odbiorcy. Owszem, jego prace są nowoczesne, pełne
efektów i dobrego operowania światłocieniem, przez co opowieść wygląda
widowiskowo i dynamicznie, jednak wolałbym coś bardziej realistycznego i
dopracowanego. Nie zmienia to faktu, że doceniam klimat, jaki panuje na
stronach.
I doceniam też samą fabułę. Pomysł na cofanie się
do dawnych czasów i ukazywanie tajnej genezy czy to danych bohaterów, czy
uniwersum, jednak nadal zabieg ten ciekawi, przemawia do fanów i dobrze się
sprawdza. Tym bardziej, że podany został lekko, wydarzenia są interesujące, a
ich tempo nie pozwala się nudzić ani przez chwilę.
Dlatego dla fanów Avengers i scenariuszy Aarona to
dobra propozycja. Coś, co pozwala rozerwać się niczym przy oglądaniu kinowego
hitu, wyłączyć myślenie i przyjemnie bawić. W skrócie, udany komiks środka dla
miłośników superhero.
Dziękuję wydawnictwu
Egmont za udostepnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz