Odkąd właściwie komiks amerykański istnieje na
polskim rynku, nie brakowało też nigdy opowieści będących adaptacjami filmowych
bądź też serialowych hitów czy też dodatkiem do nich. Zazwyczaj te ukazywały
się w czasach największej popularności danego tytuły, czyli przy okazji
premiery kinowej / telewizyjnej, ale jak widać czasy się zmieniły, bo „Blade
Runner” trafia w ręce czytelników nad Wisłą po czterech latach od premiery
ostatniego filmu z serii i dwóch od publikacji komiksu. Ale dobrze, że trafia,
bo trzeba przyznać, że dla fanów „Łowcy androidów” to naprawdę udana
propozycja.
Los Angeles. Przyszłość. Zalane deszczem miasto
jest sceną walk między androidami, a polującymi na nie łowcami. Doi tych
drugich należy śledcza Aahna „Ash” Ashina, która ma się zając zbadaniem sprawy
zniknięcie żony i córki lokalnego biznesmena. Jej poszukiwania doprowadzą ją
jednak do nieoczekiwanych miejsc i jeszcze mniej oczekiwanych odkryć. Miasto
pogrążone jest nie tylko w deszczu, ale i spisku, ma swoje sekrety, a odkrycie
prawdy doprowadzi Ash do punktu, w którym będzie musiała zweryfikować swoje
dotychczasowe poglądy…
Zacząłem do tego, że seria ta nie pojawiła się
nawet w oryginalne przy okazji premiery filmu „Blade Runner 2049”, ale ma to
pewien sens. Jaki? Akcja komiksów dzieje się w roku 2019, czyli w roku, w
którym toczyły się wydarzenia z kinowego hit z 1982 roku. Nic więc dziwnego, że
właśnie wtedy zaczęły ukazywać się te komiksy. A my wreszcie możemy przeczytać „Blade
Runnera: 2019” po polsku. A
jaki jest to komiks?
Po pierwsze, opowieść ta trzyma się z dala od
głównej akcji. Jest osadzona w realiach znanych z filmów, ale koncentruje się wokół
innych postaci. Po drugie, jest to wersja bliższa filmom – dlatego to o nich od
początku piszę – niż powieściowemu oryginałowi Philipa K. Dicka. Po trzecie – i
najistotniejsze – to przede wszystkim dobry komiks SF. Można go czytać bez
znajomości pierwowzoru, bo wszystko jest tu jasne, ale najlepiej sprawdza się
jako uzupełnienie kultowej historii. Zresztą jego współscenarzystą jest Michael
Green, scenarzysta, który współtworzył film „Blade Runner: 2049”, a poza nim
pracował nad takimi produkcjami, jak „Obcy: Przymierze” czy „Logan”. Dzięki
jego udziałowi, komiksy tu zebrane są nie tylko udane i nastrojowe, ale też
bliskie szczególnie drugiemu kinowemu „Łowcy androidów”.
Dobra jest też szata graficzna. Prosta, nieco brudna kreska, z całkiem sporą dozą realizmu odmalowuje na naszych oczach retrofuturystyczny dla nas świat. Świat mroczny, a zarazem pełen bijących po oczach barw i świateł. Ogląda się go bardzo przyjemnie, nastrój panujący na stronach dobrze pasuje do całej opowieści, a wszystko to razem wzięte, gwarantuje nam kawał dobrego albumu. Tak dla miłośników pierwowzoru, jak i cyberpunkowego science fiction.
Komentarze
Prześlij komentarz