W świecie zachodnich czy europejskich komiksów
niewiele jest publikacji dla miłośników samego rysowania czy malowania. Ale świat
mangi jest inny i o wiele bogatszy – nie tylko na tym polu, ale i polu
wszelkich możliwych gatunków. A niniejszy tytuł to znakomita propozycja dla
wszystkich tych, którzy cenią sobie tworzenie na polu graficznym.
Yaguchi Yatora dalej próbuje swoich sił w próbach
dostania się na Akademię Sztuk Pięknych. Talentu i upartość to jedno, ale
przecież chętnych na jedno miejsce jest wielu, a on wcale nie jest najlepszy z
nich. Czy jego starania wystarczą?
Kto czyta mangi, wie że nie brak tutaj opowieści o
rysowaniu. Wystarczy, że wspomnę „Bakumana”, „Psy na mangę” czy najnowszą z
tego typu pozycji, „Mistrza romansu Nozakiego”, który chociaż jest komedią i
skupiam bardziej na bohaterach, potrafi pokazać wiele ciekawych rzeczy w temacie
tworzenia. Ba, swojego czasu mogliśmy nawet czytać legendarną serię poradników
dla miłośników rysowania, „Jak powstaje manga”. „Blue Period” jednocześnie
doskonale wpasowuje się w ten schemat, jak i jest opowieścią nieco inną. Co to
oznacza?
Zacznę do tej inności. Jeśli miałbym porównać do
innej serii tę mangę, powiedziałbym że bliżej jej do jednego z tomów „Tytusa,
Romka i A’Tomka”, niż choćby „Bakumana”. Dlaczego? bo nie znajdziecie tu akcji
jako takiej, a bardziej pretekst do nauki poprzez zabawę. Tak, to co czeka na
Was na stronach „Blue Period” najbliższe jest poradnikowi. I to nie tylko
traktującego o rysowaniu – bo momentami mamy tutaj też swoisty przewodnik po
uniwersytetach i szkołach związanych ze sztuką. Opowieść skupia się na prezentacji
technik i ciekawostek. Nie jest to stricte poradnik rysowania, ale ma w sobie
dużo z niego. I to bardzo.
Ale pewna treść też tutaj jest. To rzecz dla starszych
odbiorców, a zatem nastawiona nie na akcję, a życiowe tematy, dzięki czemu fabuła
toczy się powoli, ale nie nudzi. Pozwala za to poczuć się, jak student akademii
sztuk pięknych, odkrywać twórcze życie i ciekawostki. Jeśli zaś chodzi o stronę
graficzną serii – a w przypadku opowieści, która traktuje o sztuce jest to
bardzo ważne – to nie zawodzi. Może same postacie mają dość osobliwy design (największym
zaskoczeniem pierwszego tomu, teraz mogę to zdradzić, było to jakiej płci
okazała się jedna postać), ale jako całość, przetykana pracami innych osób, by
ukazać różnorodność dzieł bohaterów (a przy okazji talent autorów owych prac)
wypada bardzo mile dla oka.
Kogo ciekawi temat, chce dowiedzieć czegoś o rysowaniu
– dla mnie wiedza tu ukazana jest czymś oczywistym, ale ja rysunkiem interesowałem
się od najmłodszych lat i nie wątpię, że inni znajdą tu wiele ciekawostek – czy
życiu studentów akademii sztuk pięknych, niech bierze w ciemno. Mi dzięki tej
pozycji przypomniały się dawne lata i pasja, z jaką rysowałem wtedy. I wierzę,
że kogoś „Blue Period” może zachęcić do spróbowania swoich sił w tworzeniu.
Dziękuję wydawnictwu
Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz