„Kakeguri” niezmiennie fascynuje i porywa. To już
czternasty tomik serii, a opowieść cały czas trzyma taki sam poziom. A że to poziom
znakomity i wywołujący wiele napięcia i emocji, nie mogę zrobić nic innego, jak
polecić ten tom, jak i cała serię Waszej uwadze.
Walka trwa. Co prawda Yumeko i Mary wygrały w
Wielkim Zgromadzeniu, ale to wcale nie koniec. Teraz pora by na scenę wkroczyła
Terano i wzięła udział w rozgrywce. Co z tego wszystkiego wyniknie? I czym się
zakończy ta część szkolnej rywalizacji?
„Kakegurui” to tak seria, która porywa nas
napięciem, emocjami czy samą opowieścią. Coś, co wciąga i porywa, intryguje i
zaskakuje. A co ważniejsze ani przez moment nie traci tego, co dla serii
kluczowe: pomysłowości. Inwencję scenarzysty trudno jest tu zresztą nie docenić,
skoro wymyśla tyle najróżniejszych gier. Owszem, na swój warsztat bierze często
proste, znane nam zasady kojarzonych przez wszystkich gier karciancych czy
kościanych, ale potem bawi się tym wszystkim, znajduje coś nowego, świeżego,
intrygującego i idealnego do krzesania w czytelnikach emocji. I jednocześnie
zachęca nas do zagrania w to samo, serwując zarówno reguły takich gier, jak i
rozpisując je na wyraźnie wszystko wyłuszczające rozgrywki – sedno samej serii.
Siłą serii jest jednak to, jak znakomicie
„Kakegurui” buduje napięcie. Wiemy, że wszystko jest ustawione, że wynik jest z
góry znany, a jednak nie ma to dla nas znaczenia, kibicujemy więc i przeżywamy
to wszystko. A samo napięcie jest o niebo większe, niż w thrillerach, jakich
pełno na rynku czy dynamicznym kinie akcji. Zresztą dynamiki, mimo nieruchomych
przecież obrazków, też tutaj nie brak, a przecież akcja dzieje się głównie przy
stołach czy w pomieszczeniach. Do tego mamy postacie, które albo lubimy, albo
nie cierpimy, albo zwyczajnie nas intrygują, ciekawie skrojony świat i udany
klimat.
A skoro klimat, to rysunki, a te są po prostu znakomite.
W swej prostocie bardzo przyjemne, odpowiednio ekspresyjne – szczególnie w
mimice – mimo czystej, sterylnej wręcz kreski i tak mroczne, jak wymaga tego
fabuła. Po prostu świetne, choć kiedy pierwszy raz sięgałem po tę serię, nie
kupiły mnie tak bardzo, jak robią to teraz.
Lubicie dobre, dynamiczne i mocne opowieści?
Chcecie czegoś mrocznego, ale i lekkiego? Macie w sobie żyłkę hazardzisty albo
po prostu lubicie napięcie? „Kakegurui” to rzecz dla Was.
W wydawnictwu
Waneko dziękuję za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz