Garth Ennis to najlepsze, co przydarzyło się
„Punisherowi”. Chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości. No może sam Punisher,
którego autor przeciągnął przez prawdziwe piekło i zezwierzęcenie mógłby być innego zdania, ale cóż, tak
być musiało. Zrodziły się z tego niezapomniane opowieści, zebrane w pokaźnych
tomach, a ten jest już przedostatnim z nich. Jeszcze jeden i doczekamy się
wszystkich prac autora nad serię zebranych w pięknych albumach. Zanim to jednak
nastąpi, a potem jeszcze jest szansa na premierę nowej serii, bo Ennis po
latach wrócić ma do pisania „Punishera”, mamy tę część, niemal równie
rewelacyjną, co poprzednia i w znakomity sposób łączącą w sobie mrok,
brutalność i absurdalny humor.
Tym razem Punisher wyrusza do Afryki Południowej i
to z misją… ratowania jednego z mafijnych bossów, których poprzysiągł tępić!
Jakby tego było mało w jego życiu pojawi się… Wolverine, a także szansa
poznania prawdziwego podziemnego świata. Tylko, że nie będzie to świat rodem z
gangsterskich opowieści, a prawdziwych horrorów!
Chronologicznie „Punisher: Marvel Knights”, którego znajdziecie w ofercie księgarni TaniaKsiazka, to seria najwcześniejsza ze
wszystkich, nad jakimi z tym bohaterem pracował Ennis. Owszem, wcześniej
tworzył jakieś pojedyncze historie z jego udziałem, ale dopiero od tych
dłuższych fabuł zebranych w dwóch dotąd wydanych po polsku tomach zaczął swoją
z nim przygodę na dobre. A w efekcie zrewolucjonizował opowieści o pogromcy
zbrodni i wyniósł ją na nowy, nieznany dotąd poziom. Potem zaś kontynuował je
przez lata w jeszcze mroczniejszej, krwawej i ponurej serii „Punisher: Max”,
dla mnie jednak najlepszymi komiksami o Mścicielu w jego wykonaniu są właśnie
te z „Marvel Knights”.
Dlaczego? Z kilku powodów. Ennis w tym okresie
swoje scenariusze opierał na schematach, które do mnie po prostu trafiają. Był
wtedy bardziej pomysłowy, szalony, wrzucał do serii idee tak dziwaczne, że
innych artystów po prostu by pogrążyły, a zarazem zawsze był w stanie je
obronić. Mrok, brutalność, lejącą się krew, zezwierzęcenie postaci i brud
otaczającego ich świata równoważył doskonale humorem – humorem często dziwnym,
absurdalnym, a jednak jakże trafionym. Te żarty często nie tyle rozładowywały
napięcie, ile jeszcze je potęgowały, bo Ennis zmuszał nas do śmiania się z rzeczy,
z jakich śmiać się nie powinniśmy, wyciągając nas ze strefy komfortu i
pokazując, co mrocznego w nas tkwi. I wywoływał tym emocje. Ale nie tylko tym.
Strona emocjonalna i życiowa to też mocne elementy
tego, jak i poprzedniego albumu. Przez to że Ennis zaludnia serię postaciami
złamanymi, psychicznie zwichrowanymi i często nieporadnymi, nie tylko zjednuje
sobie naszą sympatię do nich, ale i sprawia, że autentycznie się nimi
przejmujemy. Nie pasują oni tu, wiemy, że nie poradzą sobie w tym mrocznym, brutalnym
świecie, który pewnie ich zgwałci i zabije albo zrobi im coś jeszcze gorszego i
nie potrafimy się tym nie przejmować. I nie kibicować im, a zatem i samemu
Punisherowi, który przecież, chociaż morduje ludzi na potęgę, jest ostatnią
nadzieją tych jednostek.
Dodajcie do tego akcję, świetne tempo i znakomite
rysunki, może nieco zbyt barwnie pokolorowane, ale i tak miłe dla oka i
dostaniecie komiks, który z czystym sercem warto polecić każdemu dorosłemu
czytelnikowi. I wbrew pozorom nie jest to wcale męska, że aż samcza rozrywka, a
po prostu dobra, przejmująca, a momentami zadziwiająco wręcz czuła opowieść nie
wolna jednocześnie od satyry na świat i przesłania.
Sprawdźcie też inne komiksy i nowości w księgarni TaniaKsiazka.pl.
Komentarze
Prześlij komentarz