Po powieść tę sięgnąłem, bo skojarzyła mi się z
filmem „Niewidzialny” z 2007 roku. Filmem całkiem niezłym, choć jednocześnie
zaprzepaszczającym idealną szansę na wyniesienie young adult na wyższy, niż
typowy poziom. Coś jednak ten film we mnie zostawił, być może pewne detale
pierwowzoru, których nie zdołał spłycić, a ja chętnie sięgnąłem po tę
przypominającą go powieść. I muszę rzec, że bawiłem się całkiem nieźle.
Maggie ma piętnaście lat i niełatwe życie. Na
świecie została właściwie sama, ojca nie miała nigdy, matka zmarła, babcia
cierpi na demencję, a rodzina zastępcza nie jest tym, w czym dziewczyna się
odnajduje. Ucieka więc w świat książek, w świat własnych myśli, a to prowadzi
do niebezpiecznie sytuacji. Pewnego dnia Maggie bowiem niemal wpada pod
samochód. Życie ratuje jej chłopak, który… jak się szybko okazuje, nie żyje od
pięciu lat. Jak to wydarzenie zmieni życie dziewczyny? I czy miłość, która
narodzi się w tej chwili, może okazać się silniejsza, niż śmierć?
Zanim film „Niewidzialny” trafił do kin w 2007
roku, był jego o pięć lat starszy szwedzki pierwowzór „Den osynlige”, ten zaś
oparty był na wydanej w 2000 roku powieści Matsa Wahla o tym samym tytule.
Powieści young adult, a jednak – podobnie, jak ekranizacja – skupiającej się bardziej
na psychologicznym aspekcie całości, poruszającej tematykę samotności etc. Jaka
drogą idzie „Zagubiony”?
Na pewno nie wyrywa się ze schematów, jakie narzuca
young adult. Fabularnie rzecz jest taka sama, jak stylistycznie. Prosta i to
bardzo. W odróżnieniu od „Niewidzialnego” skupia się nie na iście sensacyjnej
akcji – co zaliczam jej na plus, bo to był najsłabszy motyw tamtego dzieła –
ile na emocjach. Emocjach bohaterki, które dodatkowo napędzane są zagadką i
pewnym elementem fantastycznym. Tej fantastyki tu nie czuć tak, jak się może
wydawać, to przyziemna książka i momenty te również wydają się przyziemne,
jakby od zawsze tu pasowały.
Wszystko jest tu takie, jakie młodsze czytelniczki
oczekiwać mogą. Emocjonalne, życiowe, proste. Stylistycznie, jak mówiłem,
również. Powieść nie jest źle napisana, chociaż ma momenty, które przydałoby
się poprawić czy choć przeredagować, opowiedziana jest z perspektywy
nastolatki, jej słowami, więc wszelkie nieskomplikowanie i pewna nieporadność
to elementy estetyczne, które śmiało możemy tłumaczyć sobie niewprawnością
samej bohaterki. Zresztą młodszej młodzieży, a do takiej rzecz jest kierowana,
nijak nie będzie to przeszkadzało.
Słowem podsumowania, a nawet dwoma czy trzema, rzecz dla nastolatków. Ale całkiem przyjemna rzecz. Szybka i nieskomplikowana w odbiorze, nastawiona na emocje – czyli taka, jak być powinna.
Komentarze
Prześlij komentarz